Czyszki II wojna św. - Czyszki koło Lwowa

Przejdź do treści

Menu główne:

Czyszki II wojna św.

Czyszki czasów wojen

Armia Krajowa – Tarcza ochronna Czyszek

W czasie II wojny światowej Czyszki były terenem, przez który przechodził kilkakrotnie front,  lecz największym zagrożeniem byli Ukraińcy zorganizowani w bandach pod nazwą UPA. Celem walki z okupantem i bandami UPA w okręgu lwowskim zorganizowano siły zbrojne pod nazwą Armii Krajowej. W trakcie tworzenia w latach 1943-1944 struktur  AK Czyszki  znalazły się w Rejonie IV, Ośrodek „C” wraz z przysiółkami I, II i III Wólką. Organizowaniem AK w Czyszkach zajmował się 38 letni kierownik szkoły, Marceli Tusch  ps. „Bronisław” /na zdjęciu/,  który do szkoły dojeżdżał ze Lwowa.

Szkic mapy Czyszek z rozmieszczonymi posterunkami AK wg stanu na dzień 1.05.1944 r. wykonany przez Mariana Pitułę.


Organizacja oddziałów Armii Krajowej

Rejon Dzielnicy Wschodniej - Rejon IV Wiejski  (kryptonim „Dalia”)

Faktyczny dowódca oddziałów na stanowisku z-cy dowódcy  - kpt. Dragan Sotirowić (1912  – 1987)
                                odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militarii  V kl.
Płatnik                -     por. Salomon Goldsztern „Jastrząb” (po wojnie Edward Górski)
Sekretarka „Draży” – Czesława Hnatówna  ps.”Krystyna”
Drugi szwadron  -   15 IV - 31 VII 1944 r.  ppor. inż. Jerzy Węgierski  „Antek” (ur.1915)
Szef szwadronu -  wachmistrz „Grot” - Michał Domiszewski  (1909-1994)
Podoficer gosp.  -   st. ułan Kazimierz Ostrowski „Hardy” (1923-1944) poległ 26 VII 1944 r.,
Goniec -„Piec”      –Józef Szczygielski,
Łączniczka         – „Anna”- Antonina Salakówna (1909-1990)
Goniec                -   ułan Józef Szczygielski  „Piec”
Łączniczka          -   Antonina Salakówna  „Anna” (ur.1909)
Patrol sanitarny  -   Natalia Dawidowiczówna „Ala”  „Stefa”  „Hanka” (ur.1924 zamężna Dobrowolska),  Jadwiga Łamasz „Wisia”                             (ur.1925 zamężna  Brzezińska), ranna 26 VII 1944 r.), Maria Tracz „Agnieszka” (ur.1924 zamężna Sosna)  Janina Wyżykowska                         „Janka”(ur.1922 zamężna Wagner), Krystyna    Zajączkowska  „Halina”   (ur.1923  zamężna  Rutkowska)

Ośrodek „C” Czyszki
                        Komendant  - do ok. V 1944 r. ppor. rez. kaw. Michał Misiąg  „Sosna” (zm.1970) funkcjinie   pełnił. Faktycznie funkcję komendanta                        pełnił plut.-wachm. rez. kaw.  Andrzej  Kempa „Wicek” (1902-1982)
                        Ok. V-31 VII 1944 r. ppor. rez. „Bogusz” (NN) zm. 1977

Dowódcy plutonów i drużyn :

Czyszki Górne              
        D-ca 1 plutonu     -  NN
        D-ca 1 drużyny    - kpr. Ryglowski Tadeusz
        D-ca 2 drużyny    - st. ułan  Łamasz Tomasz „Wicia”
        D-ca 3 drużyny    - Gąsiewicz Franciszek  (obcy)      
Czyszki Miasteczko    
         D-ca 2 plutonu   -  plut. rez. piech. Jan Paryna „Zbigniew” (ur.1912)
         D-ca 1 drużyny   - Józef Paryna
         D-ca 2 drużyny   - Józef Lisowski
         D-ca 3 drużyny   - Grzegorz Zarzeczny
Czyszki Dolne
          D-ca 3 plutonu   -  kpr. rez. piech. Stanisław Paryna „Romuald” „Grunwald” (1906- 1981)
          D-ca 1 drużyny   - plut. wachm. Andrzej Kempa „Wicek”
          D-ca 2 drużyny   - Józef Paryna „Wicher”
          D-ca 3 drużyny   - kpr. Tomasz Łakomski

Samodzielny pluton Wólki   -  XII 1942-ok. IV 1943 ppor. rez. art. inż. Jerzy Gozdawa-Jackowski   “Brzoza”  (1912-1976)
                                    IV 1943- VII 1944 kpr. pchor.-ppor. rez. Bronisław Hołub „Sosna” (1919-1984)

Z Czyszek i Wólek  - „Bąk” Stanisław Pituła (ur. 1922), kpr. „Hucuł” – Włodzimierz Lubiński (ur. 1900),”Klet” - F. Pańko,  „Lis” – Kazimierz Pałka (ur. 1923), Tadeusz Dobosz, Józef Lecyk, „Strzała”- Bronisław Słomiany (ur. 1921), „Wich”- Ludwik Łamasz (ur. 1912) , „Wiewiórka”- Mieczysław Wilk, „Zygmunt”- Kasper Jamny (ur. 1922)





W czasie II wojny światowej Czyszki były terenem, przez który przechodził kilkakrotnie front,  lecz największym zagrożeniem byli Ukraińcy zorganizowani w bandach pod nazwą UPA. Celem walki z okupantem i bandami UPA w okręgu lwowskim zorganizowano siły zbrojne pod nazwą Armii Krajowej. W trakcie tworzenia w latach 1943-1944 struktur  AK Czyszki  znalazły się w Rejonie IV, Ośrodek „C” wraz z przysiółkami I, II i III Wólką. Organizowaniem AK w Czyszkach zajmował się 38 letni kierownik szkoły, Marceli Tusch  ps. „Bronisław” /na zdjęciu/,  który do szkoły dojeżdżał ze Lwowa

W Czyszkach było dwóch oficerów rezerwy, lecz tylko jeden  ppor. rez. kaw. Michał Misiąg kierownik Czyszeckiej spółdzielni wyraził zgodę na wstąpienie do AK. Organizację oddziałów oparto na podoficerach i zaczął nią kierować  plut. rez. kaw. Andrzej Kempa „Wicek”  z 14 pułku ułanów, kowal z zawodu. W Czyszkach powstały trzy plutony,   a w Wólkach czwarty. Już od jesieni 1943 r. oficer informacyjny,      a zarazem szef szkolenia komendy rejonu, ppor. Jackowski ps. „Brzoza”  w II Wólce prowadził kurs Szkoły Podchorążych. Na początku 1944 r. na pobliskich łąkach między częścią Czyszek zwaną „miasteczkiem”, a Wólkami  wyznaczono miejsce zrzutów spadochronowych broni i sprzętu pod kryptonimem „Zamek 1”.  17 marca 1944 r. w stodole plut. Ludwika Łamasza  „Wicha”, słuchano radia BBC i usłyszano umówioną melodię zapowiadającą zrzut sprzętu. Był to pierwszy zrzut  w okolicach Lwowa. Trasa samolotów obejmowała 1100 km  z bazy w Brinddisi trasą, która prowadziła ponad Durazzo w Albanii  i Bazias na granicy Rumunii i Jugosławii. W tę noc leciało przy fatalnej pogodzie 12 samolotów i około godziny 23 nadleciały nad Czyszki.
Zrzut ten nie doszedł do skutku, albowiem piloci samolotów nie dostrzegli sygnałów z ziemi. Zrzutu dokonano w pobliskiej Biłce Szlacheckiej, gdzie przez przypadek żołnierze patrolu AK słysząc samoloty zaczęli machać latarkami. Zrzucono 12 pojemników ze sprzętem i bronią, które następnie 19 marca podwodami przywieziono do Czyszek. Kontaktem z dowództwem we Lwowie był inż. Jerzy Węgierski w późniejszym czasie dowódca plutonu AK w Czyszkach. W gospodarstwie Kazimierza Łamasza w III Wólce działała również jedna z sześciu radiostacji w okręgu lwowskim. Obsługiwali ją ppor. Roman Wiszniowski „Joasia” oraz Marian Tyczyński ps. „ Adam”. Oddziały leśne 14 pułku ułanów w Czyszkach były jedynymi jednostkami, które nie stanowiły samodzielnych jednostek. Faktycznym dowódcą wszystkich oddziałów był kpt. Dragan Sotirović ps. „Draża”, Serb w wieku około 35 lat, więcej niż średniego wzrostu, silnej budowy, wysportowany o śniadej cerze i rysach południowca. Na kwaterę obrał sobie dom plut. Ludwika Łamasza „Wicha” na III Wólce. Funkcję sekretarki kpt. „Draży” mającego trudności z polską pisownią i językiem, pełniła Czesława Hnatówna ps. „Krystyna”. W miarę napływu ochotników, pluton podzielono początkowo na trzy, potem cztery sekcje po 6-7 osób.
W lipcu 1944 r. pluton liczył już ponad 130 osób i został przekształcony w szwadron 14 pułku ułanów Jazłowieckich AK . Formowanie i dowództwo drugiego plutonu powierzono ppor. inż. Jerzemu Węgierskiemu  ps. „Antek”. Wstępną akcją przygotowawczą było odwiedzenie kilku domów w I i II Wólce zamieszkałych przez Ukraińców i polsko-ukraińskie rodziny mieszane. Gospodarzom tym nakazano opuszczenia swoich domostw  w ciągu 24 godzin, co zostało wykonane. Było to zabezpieczenie przed wywiadem UPA. Czyszki stały się w 100 % miejscowością zamieszkałą przez ludność polską.  Co 10 dni żołnierzom wypłacano żołd i strawne, które wynosiło 42 zł dziennie. Mieli za to opłacić utrzymanie, które zapewniali im gospodarze z Czyszek.  Biedniejsi gospodarze często odmawiali przyjęcia opłaty, natomiast bogatsi potrafili wyliczyć należność co do grosza.  
Samowolne rekwizycje były surowo zakazane i traktowane jako rabunek. Zapasową broń  i amunicję trzeba było chować w przygotowanych schowkach. Wybudowano kilka zamaskowanych schronów  dla ludzi, których stropy były obelkowane. Powtarzające się napady na ludność polską podlwowskich wsi, świadczyło o zbliżaniu się pod Lwów band UPA.  Dowództwo AK postanowiło przeprowadzić akcję zapobiegawczą . W akcji tej wzięło udział około 100 żołnierzy z Czyszek, Winniczek, Gańczar i Biłek pod dowództwem kpt. „Draży”. Wybrano miejscowość Szołomyja zamieszkałą przez ludność ukraińską. We wsi spalono około 55-60 gospodarstw, zginęło kilkadziesiąt osób mieszkańców wsi,  natomiast mieszkańców, którzy  schowali się w cerkwi oszczędzono.  Szybkość, gwałtowność i skuteczność ataku całkowicie zaskoczyła  Ukraińców. W walce karabin maszynowy zdobył mieszkaniec Czyszek, Kazimierz Ryglowski „Wiśnia”. Po akcji w Szołomyji zaprzestano ataków na Polaków. Zbliżał się front sowiecki. W Czyszkach napady Ukraińców były sporadyczne i nie wyrządziły większych strat. Gwarancją takiej sytuacji była lokalizacja oddziałów AK w Wólkach.


Autor  z prof. dr hab. inż. Jerzym Węgierskim ps. „Antek” autorem kilku książek o Armii Krajowej. Współorganizator AK w Czyszkach i dowódca plutonu.
Zdj. Katowice grudzień 2004 r.

4 czerwca 1945 r. o godz. 5 rano jako ostatnia w okręgu lwowskim zlikwidowana została przez wojska radzieckie radiostacja, która mieściła się u Kazimierza Łamasza na Trzeciej Wólce. W wyniku odnalezienia radiostacji aresztowano obu radiotelegrafistów, żonę Kazimierza Łamasza Jadwigę, synów Jana i Czesława, których osadzono w więzieniu we Lwowie na ul. Łąckiego. Pomóc w odkryciu radiostacji miał podobno były komendant ośrodka „C” w Czyszkach ppor. „Bogusz”, po wojnie oficer służby bezpieczeństwa /nazwisko nieznane/. W roku 1944 w wyniku aresztowań i wyroków sądowych z Czyszek wywieziono na Syberię około 50 akowców
Major Dragan M. Sotirović ps. „ Draża”

Kapitan armii jugosłowiańskiej, bliski współpracownik gen. Mihajlovicia od imienia, którego ma pseudonim.  Od pierwszych chwil powstania ruchu oporu w Jugosławii jeden     z dowódców w sztabie antyhitlerowskiego  i antykomunistycznego ruchu oporu. Aresztowany na skutek denuncjacji w 1942 roku. Więziony w oflagu nr 325 na terenie Polski. Ucieka z Rawy Ruskiej i walczy nadal. Dowodzi 14 pułkiem ułanów Armii Krajowej w rejonie Lwowa w stopniu kapitana Polskiej Armii, a następnie awansowany do stopnia majora. Kwaterę miał w Czyszkach na III Wólce u Kazimierza Łamasza. Postrzelony przez NKWD w nocy z 21 na 22 lipca 1944 r. po wyjściu z kwatery Baranowa oficera NKWD. Jego osobistą obstawą był plut. Władysław Pruczkowski  ps. „Bokser”. Aresztowany i skazany w Moskwie na 10 lat ła¬gru jako „dowódca band terrorystycznych na ziemi sowieckiej". Ucieka ponownie i walczy z komunistycznym okupantem na ziemi lwowskiej i na Rzeszowszczyźnie do 1945 roku. W brawurowy sposób przedostaje się wraz ze swoimi żołnierzami na Zachód. Za swoje wybitne zasługi na polu walki otrzymał od generała Filipkowskiego /1892 – 1950/ komendanta obszaru Lwów,  Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari. Latem 1945 r. przedostał się do Francji, przyjął obywatelstwo francuskie i zmienił nazwisko na Jacques Roman.


Fragmenty wspomnień „Draży”  
„Według uzyskanych informacji w miejscowości Szołomyja i jej okolicach zostało skoncentrowany oddział liczący  około czterech tysięcy  Ukraińców w mundurach niemieckich i przygotowywało się na zaatakowanie naszych oddziałów  w Czyszkach i okolicznych polskich wsi. We wsi tej stacjonowało jeszcze  kilka setek żołnierzy SS . Najlepszą obroną jest atak. Po wszechstronnym rozpoznaniu podjąłem decyzję, że atak nastąpi w nocy. W dniu ataku poproszono nas o pomoc, bo pomoc ze Lwowa nie przyszła, ponieważ w wyniku sabotażu miasto było okrążone, a wieś Dawidów, w której znajdował się najsilniejszy oddział  AK dowodzony przez „ Belabesa” została zajęta przez Niemców. Nasi ludzie siedzieli ukryci w podziemnych tunelach i nie mogli z nich wyjść i ze spodziewanych trzystu dotarło tylko około pięćdziesięciu wraz z dowódcą oddziału.  Musiałem więc wydać bitwę z  trzystu żołnierzami, podczas gdy liczyłem na 1200 ludzi. W walce brały udział oddziały: „Floriana”, „Antka” i część oddziału „Belabesa”.
To co zrobiliśmy tej nocy  nie było dobre: zginęło bowiem wiele osób niewinnych, być może nawet dzieci w wieku mojego Michała. Postąpiłem jednak tak jak powinienem ale nigdy nie uczyniłbym tego ponownie z własnej woli. Serbowie kochają zemstę, zabijają z łatwością, ale tylko kiedy ich wróg jest zdolny do obrony. W jakiś czas potem dowiedziałem się, że na cmentarzu w Szołomyi przybyło czterysta nowych grobów. Ilu ludzi zginęło w ogniu?  Czy kiedyś się o tym dowiemy? Ale nasza operacja przeszkodziła ukraińskiej SS w zaatakowania nas i zniszczeniu kilku wiosek polskich oraz zmasakrowaniu kilku tysięcy kobiet i dzieci.
Strach ma wielkie oczy. Pozostali przy życiu mieszkańcy Szołomyi, aby usprawiedliwić swą dezercję opowiadali, że dysponowałem tysiącami żołnierzy, a nawet lekkimi czołgami! Posiało to pewną panikę wśród Ukraińców, a Polaków napełniło radością. Ukraińcy starali się później przedstawiać Polaków jako prowokatorów odpowiedzialnych za masakry, ale bitwa  o Szołomyję rozegrała się w 1944 roku, a do tego czasu już sto pięćdziesiąt tysięcy Polaków zostało zmasakrowanych przez ukraińskie hordy. Zbrodnia nie popłaca!...
………………….
..Inny meldunek przyszedł od „Bogusza”. Znaczna grupa niemiecka zaskoczyła jego batalion we wsi Czyszki. Nie mogło być mowy o walce, musiał więc szukać schronienia w pod¬ziemnych korytarzach. Na ziemi spacerowało tysiące żołnierzy wroga podczas, gdy w tej samej wsi  pod ziemią przebywał pol¬ski batalion z niedawno właśnie zrzuconym sprzętem. Wysłałem „Boguszowi” rozkaz, by nie ruszał się z miejsca i czekał na nowe instrukcje.”
………………….
Aresztowanie Draży.
Kiedy już do nas doszli , pułkownik „wyzwolicielskiej armii” zaprzestając wreszcie komedii, zrzucił przyjacielską maskę, wyjął rewolwer i krzyknął: „Ręce do góry !” Jednocześnie oficerowie rosyjscy również wyciągnęli broń, w pomieszczeniu pojawili się żołnierze uzbrojeni w finki i rzucili się na nas... Jakaś ręka pochwyciła mój rewolwer, inna trzymała pistolet wymierzony w gardło... Było po wszystkim. Wściekły, starałem się zbliżyć do pułkownika:  - Nie macie wstydu postępować w ten sposób z waszymi sojusznikami ?  Ale chwyciły mnie jakieś ręce: - Nie denerwujcie się, nie jesteście aresztowani. Bardzo szybko zostaniecie zwolnieni, musimy tylko zatrzymać kilku faszystów znajdujących się pomiędzy wami.  Wówczas jeden z oficerów polskich krzyknął coś, czego nie zrozumiałem, ale zobaczyłem jak jakiś Rosjanin uderzył go z całej siły i usłyszałem głos:
- Bydło! „Łodyga” szepnął iż zaświadczy w czasie przesłuchania, że przez cały czas walczył ze mną w partyzantce. Zobaczyłem w oczach Łodygi obraz jego dzieci i zapewniłem go:
- Możesz im powiedzieć iż jestem gwarantem twojej przyjaźni dla Sowietów.
Rosjanie zaczęli popychać nas ku wyjściu. Zeszliśmy na parter. Tam w korytarzu kończyła się sławna epopeja polskich bohaterów, którzy po kilku latach wojny mieli zapisać się  w księdze martyrologii dziejów Polski.
…………………………………..
Ucieczka
W piątek 15 września 1944 roku o godzinie drugiej po połu¬dniu do pokoju wszedł strażnik,  by uprzedzić porucznika, że idzie na obiad. Z trudnością chodziłem po izbie, w sposób widoczny, skręcając się z powodu strasznych bólów. Nie mogło to zdziwić porucznika, który bez przerwy był świadkiem moich ataków; nie zwracał więc większej uwagi, jak poruszałem się po pokoju. Sam leżał na łóżku z pistoletem położonym obok siebie. Zrobiłem cztery kroki, przechodząc obok niego i skrę¬cając się niczym robak. W pewnej chwili zdjął rękę z pistoletu, by zapalić papierosa... Rzuciłem się na niego, lewą ręką chwyciłem rewolwer, a prawą wpiłem w gardło porucznika. Był cał¬kowicie zaskoczony, oczy zaczęły mu wychodzić z orbit, kiedy z nadludzką siłą udało mu się odepchnąć mnie i wstać. Stoczyliśmy się na podłogę. Nie miałem odwagi strzelać, by nie przyciągnąć uwagi. Chwyciłem rękojeść pistoletu prawą ręką i udało mi się zadać mu cios w głowę. Wtedy zwolnił uścisk. Uderzyłem go wówczas kilka razy pięścią, później, by upewnić się, że już nigdy nie zrobi nikomu nic złego, dobiłem go ciosami nogi od łóżka. Moja zemsta rozpoczynała się...
Założyłem jego płaszcz i czapkę i z ręką na pistolecie w kieszeni wyszedłem z pokoju. Musiałem jeszcze zejść dwa piętra, a na każdym stał strażnik. Szczęście uśmiechnęło się do mnie, gdyż nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wreszcie dostałem się na parter.
Tutaj pod schodami zdjąłem płaszcz i czapkę, zrzuciłem z siebie także mój angielski battie dress. W spodniach i amerykańskiej koszuli mogłem łatwiej przejść niezauważony między żołnierzami strzegącymi bramy.  Wszystko odbyło się bardzo dobrze. Znalazłem się na ulicy, na wolnym powietrzu. Zagłębiłem się w parku "Stryjskim" i raczej skacząc na jednej nodze niż idąc, skierowałem się na ulicę Dwernickiego, gdzie mieszkał znajomy policjant. Jego drzwi były zamknięte. Mogę jedynie gratulować sobie z tego powodu, gdyż ów policjant, pół Polak, pół Ukrainiec, przeszedł na usługi NKWD”.

Wyjazd „Draży” do Przemyśla z Lwowa po ucieczce z więzienia.  Od lewej: „Krystyna” Czesława Hnatówna, „Draża”, Łamasz Kazimierz brat Jadwigi, Jadwiga Łamasz, NN „Lis”, Władysław Pruczkowski „Bokser” Adiutant „Draży”. Czyszki rok 1944
 
Copyright 2018. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego