Kronika Czyszek 1821 - 1932 - Czyszki koło Lwowa

Przejdź do treści

Menu główne:

Kronika Czyszek 1821 - 1932

Czyszki przedwojenne
 

                                 Obszerne fragmenty kroniki parafii Czyszki koło Lwowa z lat 1821-193
                                                                 Liber Memorabilium eccl. Czyszcensis

Przedstawione poniżej zdarzenia są częściowym dokładnym wypisem posiadającej 270 stron, formatu pośredniego między A3 a A4 „Kroniki parafii obrządku łacińskiego w Czyszkach od 1821 r. do 1936 r.”. Zawiera zapis wydarzeń pisanych przez proboszczów parafii, księży tam pracujących oraz księży wizytujących. Kronika pisana w języku polskim z kilkunastoma początkowymi wpisami po łacinie, dotyczy życia parafii , obchodzonych świąt, wydarzeń politycznych w kraju, pogody, wizyt biskupów i księży ze Lwowa jak i z życia poszczególnych rodzin i osób.

11 czerwca 1821 r. /po łacinie/
11 czerwca w poniedziałek około godziny drugiej po południu grad, wielkości orzecha włoskiego w niektórych miejscach wielkości jaja gęsiego przez 17 minut bez deszczu nagle spadł, zarządza wielką szkodę.

1 maja 1823 r. /po łacinie/
Odbyła się wizytacja kanoniczna kościoła przez arcybiskupa lwowskiego Alojzego Ankwicza

8 czerwca 1825 r. /po łacinie/
8 czerwca w niedzielę w sam dzień bł. Jakóba Strepy uderza piorun w kościół i sklepienie przebiwszy burzy rzeźby zdobiące ołtarze, rozdziera obraz św. Michała, inny też mniejszy św. Walentego i relikwie rozrywa i sześć okien łamie

20 grudnia 1825 r. /po łacinie/
Około g. piątej z rana pożar niszczy dwa budynki gospodarcze, w których było 40 kop jęczmienia, 120 kop tatarki i 45 wozów siana. Na chlewie i kurniku spalił się tylko dach. Zdarto zaś dach ze stajni , by pożar nie doszedł do kościoła. Ocalała plebania i inne budynki.

1858 /po łacinie/
Kościół, dotąd pobielony, za 160 zł monety konwencyjnej wymalował Michał Łoziński malarz, w którego remunerację nie wlicza się murarzom zapłacone. W tymże roku za 40 zł pomalowano ławki i konfesjonały.

1859 r. /po łacinie/
Wielki ołtarz i chrzcielnicę wymalował i wyzłocił Jan Łagocki lwowski złotnik za 460 zł. mon. konw.

1860 r. /po łacinie/
Zrestaurowano organy za 200 zł. mon. konw.

5 czerwiec 1860 r. /po łacinie/
16, 21 maja i 5 czerwca Czyszanie ponieśli przez grad wielkie szkody. Także i powódź sprawiona wylewem rzeczki wyrządziła duże szkody

1862 r. / po łacinie/
Odnowiono ołtarz św. Lonarda i sprawiono nowy obraz św. Antoniego za 30 zł. a złoto, srebro i ramy, odnowienie stolarskiej roboty i rzeźb, (arabesków) kosztowało 318 zł.

1863 r. /po łacinie/
Odnowiono drugi ołtarz św. Michała a za dwa obrazy Niepokalanego Poczęcia Maryi i św. Józefa 60 zł. a zapłacono z brackich i kościelnych pieniędzy.

1864 r. /po łacinie/
Od 24 września do 3 października włącznie trwała misya w Czyszkach, odprawiona przez 00. Jezuitów, mianowicie przez superiora misyi Iwona Czyżewskiego, przez Józefa Wojciechowskiego i Henryka Jackowskiego. Odbywała się ona pod gołym niebem, pomiędzy kościołem a dzwonnicą, wobec wszystkiego ludu zgromadzonego nie tylko z Czyszek, ale i z Biłki Szlacheckiej, skąd dwakroć procesyami przybyli ludzie także z Winnik. Na wydatki składali się kooperator, gmina i kilku pobożnych parafian.

1873 r. /po łacinie/
W miesiącach wrześniu do końca listopada grasowała cholera w Czyszkach, zmarło 80 ludzi, w Dmitrowicach i Głuchowicach po jednej osobie, a w Czyżykowie dwie.

1890 r.
Wawrzyniec Bembnowicz kupuje bu¬dynek szkolny, za szczupły na szkołę, rozbiera go i stawia dla siebie dom, który do dziś dnia okazale się przedstawia.
Gmina we własnym zarządzie muruje piętrową nową szkołę o 5 salach szkolnych, prócz kancelaryi i mieszkania dla kierownika szkoły. Kosztorys opiewa na 5391 złr. 89 kr., które pokrywa gmina i dwór. Budową kieruje osobny ko¬mitet z niezmordowanym O. Wincentym na czele.

1894
Rozebrano stary drewniany babiniec 7'80 mtr. długi, 10'80 mtr. szeroki, o którym wzmiankuje w swym akcie konsekracyjnym arcybiskup Sierakowski w r. 1774. Zburzono też murowaną facyatę kościoła, przedłużono kościół o dwie arkady, gdyż dotychczasowy kościół nie mógł pomieścić ani połowy parafian.

1 październik 1896 r.
Umarł długoletni, dobrze dla Czyszek zasłużony proboszcz O. Wincenty Filar. Z końcem roku 1896 już za rządów O. Norberta Sobolewskiego, gwardyan 00. Reformatów zaprowadził kanonicznie, stacye drogi krzyżowej

1897 r.
Odrestaurowano i przerobiono plebanię i pokryto dach kościoła gontami. Koszta wynoszące ponad 1.500 złr. pokrył klasztor i kasa bracka.

1898 r.
We wrześniu przebywa do Czyszek O. Dyonizy Sowiak jako wikary parafialny. Odtąd zawsze dwaj Ojcowie pracują stale przy parafii.

11 października 1908 r.
W niedzielę po nieszporach przy udziale przeszło tysiąca parafian poświęcił miejscowy administrator parafii eksprowincyał O. Benigny Chmura trzy całkiem nowe wieżowe dzwony, nadając największemu, ważącemu bez okucia 550 kilogramów imię Marya, drugiemu wagi 294 kilogramów imię Józef, a najmniejszemu o wadze 169 kilogramów Jan Ewangelista. Przy poświęceniu zebrano na tacę na pokrycie kosztów 631 koron. Dzwony te wykonała firma Karola Szwabego z Białej za 3 342 koron 90 hal. I odesłała je na wystawę przemysłowo-rolniczą do Jarosławia, na której odznaczone zostały złotem medalem.
W tym samym roku podniesiono dzwonnicę o jedno piętro i pokryto blachą żelazną pocynkowaną.

1909 r.
Wybudowano pod kierownictwem i według projektu O. Benignego Chmury ówczesnego administratora parafii budynek gospodarski. Do kuchni i pomieszkania kucharki z małą spiżarką dobudowano dwa pokoiki, piwnice, obok piwnicy umieszczenie na kaczki a nad piwnicą kurnik, po prawej zaś stronie korytarzyka, przerzynającego budynek umieszczono chlewy, następnie stajnie dla krów, dwa pokoiki dla czeladzi i stajnie dla koni, w końcu wozówkę i drewutnię. Starą kuchnię podwyższono. Nad całym budynkiem dano całkiem nowe wiązanie i pokryto dachówką z Drohobycza. Cały budynek ma 36 metrów długości a 11 "20 szerokości. W tym roku rozebrano stare lepiankowe stajnie, których powały pognite podtrzymane były słupami. Stały one w pobliżu dzwonnicy. Gnojownia była tuż obok drogi i stąd gnojówka spływała do potoka obok schodów prowadzących do kościółka. Nad piwnicą, która jest przy drodze w ogrodzie stał spichlerz. Gdzie dziś są stajnie tam byty chlewy, drewutnia i kurnik z desek z ogromnemi szparami. Te wszystkie budynki walące się rozebrano i postawiono jeden wyżej opisany. Nadto dobudowano w tym roku werandę do plebanii, którą pokryto i stary dach na plebanii poprawiono nowymi gontami. Koszta tej budowy i wspomnianych robót z rozebraniem starych budynków i z plantowaniem placu pod budowę wyniosły 8288 koron, które poniósł konwent lwowski 00. Franciszkanów. Wyprawiono także dzwonnicę kosztem 335 koron i dano żaluzye do dzwonnicy kosztem 160 koron z kasy brackiej.

1911 r.
Pokryto kościół w Czyszkach, karpiówką drohobycką kosztem 2950 koron 60 halerzy z funduszu kasy brackiej i kolędy zebranej przez ks. administratora w kwocie 1200 koron. Także a conto kupna realności u Grzegorza Jakóbiszyna w Głuchowicach, zgodzonej za 1800 koron, otrzymał tenże przy świadkach koron 1650, pozostaje do zapłacenia 150 koron, które dopłacono i w posiadanie l stycznia 1912 r. odebran.

1912 r.
Odnowiono dwa boczne ołtarze i dano nowe obrazy: Serce Pana Jezusa, Matka Boska różańcowa (płaskorzeźba) i św. Antoni, nowe antepedia i wiele ornamentyki. Przytem odnowiono ambonę, chrzcielnicę kosztem 6000 koron. W tym roku sprawiono nowe organy za 1700 koron z dodatkiem starego zniszczonego maleńkiego organu.

Listopad 1912 r.
Przybywa do Czyszek O. Tadeusz Wólczański, jako stały drugi wikaryusz parafialny.

1913 r.
Sprawiono, nowy ołtarz wielki kosztem 8000 koron. Ze starego ołtarza pozostał obraz cudowny Matki Bożej, oraz rzeźby: P. Jezus Ukrzyżowany i dwaj aniołowie

23 kwietnia 1914 r.
Ks. Daniel Bieleń odebrał grunt tak zwany organistówka na użytek klasztoru z powrotem z powodu, że 19 stycznia 1914 r. organista Wawrzyniec Bembnowicz nie mówiąc nic ks. proboszczowi poprzestał grać. Nie grał nawet w niedzielę i święta. Przez trzy tygodnie nie było organisty. Po trzech tygodniach przyjęto nowego organistę.
20 lipca 1914 r.
Objął zarząd parafii o. Karol Olbrycht. Konwent lwowski, miał własnym kosztem rozpocząć budowę nowej plebanii, a raczej klasztoru obszernego. Wszystek materyał budowlany był już na miejscu. Samej cegły wybornej z Kozielnik zwieziono do 130.000 sztuk . Atoli z powodu wybuchu wojny światowej i ogólnej mobilizacji wojskowej zaniechano budowę dla braku murarzy i robotników.

31 sierpnia 1914 r.
W południe powrócili z fabryki tytoniu w Winnikach wszyscy czyszeccy robotnicy, do 600 osób , gdyż zarząd fabryki uciekł z powodu zbliżania się Rosyan do Lwowa. Robotnikom polecono, by czem prędzej z rodzinami swemi i dobytkiem uciekali z Czyszek, gdyż z Winnickich gór miano bronić Lwowa przed wrogiem. Po pod lasy Czyszeckie i Winnickie ciągnęły się okopy, a przed nimi podwójny rząd zasieków drucianych. Mieszkańcy dołu aż po kościół uciekli z Czyszek już nocą 31/8 a reszta wsi rano 1/9 kiedy już i wojska nasze cofały się pod Lwów, a Rosyanie bili z armat na las Kopiatyn, gdzie stłoczeni byli żołnierze i uchodźcy. Z domu mało co dało się wywieźć, gdyż 70 par koni wygnała wojskowość na podwody. Kto miał konie brał na wóz tłumoki trzech i czterech rodzin. Bydło i trzodę chlewną prowadzono ze sobą. Tas z Wólki I za cały skarb wywozi z domu na taczkach matkę sparaliżowaną.
Wszystkie drogi były cofającem się wojskiem tak zatarasowane, że co parę minut ruszał wóz z miejsca, aby postąpić zaledwie kilka, kroków. Ojcowie z plebanii wyjechali o godz 5 ½ rano, a do Lwowa przybyli na godzinę 3 po południu. Czyszanie jedni uciekali na Sichów, inni na Lwów. We wsi został staruszek kaleka Kazimierz Szywała z miasteczka i Walenty Szywała z dołu. Ten ostatni pilnował pasieki swej, największej we wsi, a gdy po 3 dniach wrócono z tułaczki, znaleziono go w pasiece nieżywego, pasiekę zaś zupełnie zniszczoną. Większa część, uchodźców powróciła już 4 dnia z pod Kulparkowa i Kleparowa, gdzie ich wojska rosyjskie po zajęciu 3 września Lwowa ogarnęły. Inni wrócili po 2 tygodniach z Lubienia, Komarna i Sambora. Do 120 osób powróciło dopiero z końcem października ze Sanoka, gdzie umarło na cholerę 6 osób.

1915 r.
Zima była przykrą dla ludności, która żyła z fabryki tytoniu w Winnikach. Mężowie na wojnie, żony byłe robotnice fabryczne, nie pobierały zwykłej płacy, gdyż Rosyanie jej nie wypłacali a samą fabrykę spalili do szczętu wraz z zapasami tytoniu. Dzieci małe, czysto i dostatnio ubrane, przychodziły z Winnik żebrząc chleba bo głodne, mama biedna a tato na wojnie. Czyszki były istnym spichlerzem dla wielu rodzin robotników fabrycznych, nikt nie odszedł stąd głodny, czy to był Polak, czy Rusin, czy Żyd.
Matkom obarczonym drobnemi dziećmi, których żywiciele byli w armii austryackiej, rozdał konwent nasz lwowski bezpłatnie do 100 metrówek gałęzi i do 600 kor. w gotówce.

22 czerwca 1915 r.
Przybyło austryackie wojsko do wsi i tu cztery dni kwaterowało, nieprzyjaciel bowiem okopał się na linii Gaje-Czyżyków-Biłka. Na plebanii rezydował ze swym sztabem generał dywizjoner Żaknaułow. Na ganku były ustawione aparaty telefoniczne dzień i noc czynne.

4 lipiec 1915 r.
Jako w pierwszy piątek miesiąca odprawiono dziękczynne nabożeństwo do N. Serca Jezusowego z powodu ustąpienia rosyjskich wojsk z okolicy naszej. Aby zaś to dziękczynienie było trwałem i niejako wieczystem, zapowiedział O. Karol Olbrycht, zarządca parafii, że odtąd w każdy pierwszy piątek miesiąca będzie odprawiane uroczyste nabożeństwo ku czci N. Serca Jezusowego z wystawieniem Najśw. Sakramentu w monstrancyi i odpowiedniem czytaniem.
W czasie dziesięciomiesięcznej inwazyi rosyjskiej pomimo biedy sprawiono: dwa srebrne pozłacane kielichy z emaliami za 400 kor.; srebrne naczyńko z oszkloną lunulą na przechowanie hostyi dużej do monstrancyi, za 130 kor.; pozłocono stary srebrny, gruby, pięknej roboty kielich i dorobiono do niego nową srebrną patenę za 80 k.; kupiono ornat fioletowy za 90 kor. i czarny za 80 kor.; naprawiono 6 starych ornatów kosztem 156 kor. W ten sposób ratowano marynarki na ul. Kurkowej we Lwowie. Kupiono metalowy pobielany krzyż i dwa barokowe lichtarzyki do tabernaculum za 130 kor., dwa dywany duże na tle ciemno niebieskiem za 180 kor. i zapłacono dalszą ratę 2.000 kor. za ołtarze.
W Biłce Szlacheckiej próbował tutejszy proboszcz uczyć dzieci w szkole zamiast w kościele, za co jednak został natychmiast przez Rosjan – zawieszony w swym urzędowaniu, a kościół zamknięty dla wiernych.
O ile we wsi pokazali się kozacy lub czerkiesi tj. konnica rosyjska, czy to w przejeździe czy na chwilowej kwaterze trzeba było mieć się na baczności. Józef Łamasz z Wólki I miał 4 dziewczęta dorodne z których najmłodsza miała lat 18. Kilka razy zapuszczali się do tej chałupy, bo jak mówili są tu dońki ładne. Zwykle zawczasu pochowały się do jamy gdzie ziemniaki na zimę chowane. Raz niespodzianie otoczyli dom ze wszystkich stron a jeden z nich gwałtem począł się do domu wdzierać. Łamasz wzbraniał jak mógł wstępu narażając się na śmierć niechybną. Dziewczęta z matką pobiegły do pokoju swego i odmawiały różaniec trzęsąc się jak osiki. W tem niespodziewanie na krzyki ojca zjawia się liczniejszy patrol rosyjski i opryszków wypędza z domu. Różaniec uratował dziewczęta od hańby.
Za pobytu Rosyan nie było nauki szkolnej już to dla braku sił nauczycielskich, już to z powodu surowego zakazu okupantów. Wszystkie instrumenta muzyczne i uniformy muzykantów czyszeckich zaginęły. Ruskie je zabrały. Kościół i kaplice w Głuchowicach i Czyżykowie nic nie ucierpiały. W Głuchowicach ocalały na strychu kaplicy wszystkie instrumenta dęte muzyczne miejscowej kapeli.
Z powrotem urzędów austryjackich do Lwowa i Winnik, poprawiły się stosunki materialne. Zaległe pensje robotników fabrycznych oraz tak zwany zasiłek za mężów i synów służących przy wojsku austryjackim wypłacono za całe 10 miesięcy. Biedniejsze kobiety nie umiały porachować tych setek i tysięcy otrzymanych na raz. Tak wysokich kwot nie posiadały one nigdy, to też lokowano zbytnie pieniądze w miejscowej spółce oszczędności i pożyczek.

16 stycznia 1916 r.
O godzinie 6 ½ wieczór wpadli uzbrojeni pod dowództwem przebranego oficera na plebanię w Winnikach i rozpoczęli rewizję za planami austryjackimi a w rzeczy samej za pieniędzmi. Gdy pieniędzy w pokojach i piwnicy nie znaleźli, zostawili księdza proboszcza ze siostrą, służącą i kościelnym w ciemnej piwnicy, którą zamknęli. Sami poszli do kościoła szukać dzięgów (pieniędzy) i zapowiedzieli aresztowanym, że jeżeli w kościele nie znajdą pieniędzy to wrócą się i pomordują wszystkich. W kościele rozbili kasę bracka i skarbonkę św. Antoniego, puszkę z najświętszym sakramentem i rozebrali na kawałki. Około 11 godziny w nocy zziębnięci wydostali się więźniowie z piwnicy i szczęśliwie schowali się u sąsiadów zanim opryszki z kościoła wrócili.

marzec 1916 r.
Z początkiem marca potworzono po wsiach komitety aprowizacyjne, których zadaniem było dopilnować by każda piędź ziemi była zasiana, gdyż państwa centralne były przez wrogów zewsząd jakby w twierdzy oblężone i musiały się same wyżywić. Żandarmerya wojskowa z Winnik w dnie robocze codziennie budziła rejonowych delegatów i pod ich przewodem wyganiała raniutko jednych z pługiem, innych do robót pieszych, zwłaszcza do dworuw Winniczkach. Opornych karano aresztem, grzywną lub zabieraniem poduszek z domu. Dwór nasz dawał sobie radę, miał dosyć zaprzęgów swoich i jeńców rosyjskich. Tylko grunta plebańskie obrabiano przymusowo.
Do Lwowa nie wolno było nikomu ani iść, ani jechać bez przepustki na każdy raz, którą wydawał zastępca delegata starostwa p. Majer właściciel Winniczek, Żyd. Zwłaszcza w czasie pilnych robót polnych trudno było dostać taką przepustkę. Rekwirowano bez litości zboże, siano, ziemniaki.

30 listopad 1916 r.
Sprawiono do ołtarza N. Serca Jezusowego nowe tabernaculum wraz z tronem na wystawienie N. Sakramentu w czasie nabożeństwa pierwszo piątkowego, czerwcowego i październikowego, kosztem 652 kor., z czego 500 kor. pokrył Józef Łamasz z nad stawu. Walentemu Jakubiakówi zapłacono ostatnią ratę 2000 kor. za ołtarz wielki.

20 styczeń 1917 r.
Władza wojskowa złożyła w konsystorzu metropol. we Lwowie należytość za dzwony zabrane z Czyszek w kwocie 3348 kor., za dzwony z Głuchowic 1108 kor. O. Maryan Sobolewski, prowincyjał 00. Franciszkanów ofiarował kościołowi czyszeckiemu relikwie drzewa Krzyża świętego.

27 marzec 1917 r.
Sprawiono piękny, francuskiej roboty, relikwiarz na umieszczenie owych relikwii i autentyku, za 160 kor.

17 kwiecień 1917 r.
Walenty Jakubiak, rzeźbiarz i pozłotnik sporządził na wielki piątek do wielkiego ołtarza nowy wspaniały Boży Grób. W skład jego wchodzą: 3 dekoracye malowań na płótnie, grota grobowa z figurą P. Jezusa leżącego w grobie, (sprowadzona z Tyrolu od firmy Insam i Prinoth), dwaj rzymscy żołnierze rzeźbieni w bogatej Polichromii, szafa na pomieszczenie ich w ciągu roku, skrzynia 5 mtr. długa na złożenie dekoracyi zwiniętych na wałek, dwa stojaki 5 mtr. wysokie, stół pod monstrancyę, blszanki na owies zielony, rekwizyta do oświetlenia grobu Bożego. Cały komplet kosztuje 3.000 kor. i bardzo się wszystkim podoba. Tenże rzeźbiarz wykonał do ołtarza św. Antoniego piękny tron z drzewa pozłacany z 8 aniołkami rzeźbionymi, i kinkietami na 6 świec, za 128 kor. Na to dał Stanisław Pituła z Czyszek 600 kor. resztę pokryto z licznych ofiar, które parafianie składają ochotnie na potrzeby kościoła.

16 czerwca 1917 r.
Władysław Rossowski, artysta malarz, który wykonał dla 00. Franciszkanów w Krakowie kilka dużych obrazów zawieszonych na ścianach kościoła, namalował do wielkiego ołtarza w Czyszkach piękny obraz św. Mikołaja biskupa patrona kościoła, za cenę 1000 kor. Walenty Jakubiak dorobił do niego ramy nowe za 1000 kor. a poprzedni obraz św. Mikołaja, aczkolwiek nowy także, lecz mniej udany, usunięto z ołtarza i zawieszono w nawie kościoła.

2 sierpnia 1918 r.
Pochowano na strych kościelny wszystkie mosiężne lichtarze z obawy rekwizycji tychże przez władze wojskowe austryackie, a sprawiono 12 lichtarzy drewnianych pobronzowanych po 45 kor. za sztukę, razem 570 kor.

2 październik 1918 r.
Organmistrz z Morawy wyjął z organ 34 piszczałek frontowych cynowych, zmiażdżył je nogami pozwijał kilka razy każdą piszczałkę, zważył i polecił odesłać do Wiednia. Nie odesłano, ich jednakże, i w ten sposób ocalał przynajmniej materyał na piszczałki.

30 październik 1918 r.
Jakubiak zrobił nowy katafalk dziecięcy niebiesko malowany z odpowiednimi napisami. Przerobił katafalk dla dorosłych, zrobił 4 trupie głowy pod trumnę, naprawił i uzupełnił 10 lichtarzy drewnianych do katafalku i pomalował wszystko kosztem 2000 koron.

1 listopada 1918 r.
Rusini zrobili w całej Galicyji wschodniej zamach stanu i objęli władzę w swoje ręce zwłaszcza we Lwowie

4 listopad 1918 r.
Po północy patrol ruski z Winnik, złożony z 12 żołnierzy uzbrojonych, otacza plebanię w Czyszkach, i przeprowadza rewizyę w pokojach O. Karola, szukając broni i amunicyi. Nie znalazłszy niczego podejrzanego, odchodzi i czyni to samo u znaczniejszych gospodarzy

12 listopad 1918 r.
Ruski żandarm przybył rano na plebanię, jako prowokator, udając legionistę polskiego ze Lwowa. Bawił tu przez dwie godziny, a jakkolwiek nie poznany przez Ojców, niczego się od nich nie dowiedział, co by ich lub parafian mogło wobec ruskiego komisaryatu skompromitować.

22 listopada 1918 r.
Polacy wyganiają ruskie wojska ze Lwowa, jednak wobec szczupłej liczby legionistów nie przeczesują dalszych okolic, toteż ruskie bandy koncentrują się w Gajach, Czyżykowie i Kurowicach

25 listopad 1918 r.
Polski patrol złożony z 16 jeźdźców przeprowadza przez Czyszki 30 jeńców ruskich pojmanych w Czyżykowie. Osobna podwodą wiezie 30 karabinów zdobytych na jeńcach

26 listopad 1918 r.
Oficer ruski a dwoma sotniami żołnierzy otacza plebanię i stojącego na dziedzińcu koło studni o. Karola chcą zabrać jako zakładnika , że Czyszki zachowują się neutralnie i nie napadną na ruskich żołnierzy, jak to uczynili rzekomo Polacy w Sokolnikach, Biłce i Dawidowie. Upewniony półgodzinnymi perswazyami o. Karola o neutralności Czyszan, odszedł oficer ku Dmytrowicom. O. Karol w czasie tej rozmowy, stojąc na dziedzińcu w Habicie tylko i bez czapki, przeziębił się silnie i począł gorączkować.

28 listopad 1918 r.
O. Paweł Pelczar, gwardyan ze Lwowa, zabiera ze sobą na kuracyi tu będącego O. Izydora i silnie gorączkującego O. Karola do Lwowa, celem zasięgnięcia porady lekarskiej.

30 listopada 1918 r.
O. Kalikst w zastępstwie obłożnie chorego O. Karola przybył ze Lwowa pod wieczór do Czyszek, by w pierwsza niedzielę Adwentu pomóc w kościele O. Sylwestrowi Pyznarowi, który sam pozostał na probostwie. Dojechał on jednak tylko do dworu naszego i tu dowiedział się, że tego dnia w południe wywieźli rusini O. Sylwestra, a plebanię splądrowali i do 70 żołnierzy rozlokowało się w niej. Z polecenia patrolujących żołnierzy naszych wrócił O. Kalikst do Lwow a O. Sylwestra przesłuchiwano w Czyżykowie, Podbereźcach i Mikłaszowie, stwierdzono, że zaszła pomyłka co do osoby (widocznie O. Karola poszukiwano) i jeszcze tego samego dnia pozwolono mu wrócić do Czyszek.

8 grudnia 1918 r.
Święta Niepokalanego Poczęcia N.M. Panny wypadło w niedzielę, więc zeszło się z uroczystością odpustową św. Mikołaja. Żołnierze ruscy wzbraniają ludziom iść do kościoła, więc o. Sylwester odprawia tylko cichą mszę św. rano wobec garstki ludzi z najbliższych domów.

9 grudnia 1918 r.
Rusini rozkradają cały inwentarz żywy i martwy dworu naszego, a budynki palą lub demolują zupełnie nie wyłączając kaplicy. Razem niszczą 18 zabudowań, będących w b. dobrym stanie. Szkoda wyrządzona przez nich wynosi dwa miliony. Coraz zuchwalsi, rozmieszczają się po wszystkich prawie domach czyszeckich, rabują bez sumienia pieniądze, żywność, omastę, obuwie, ubrania, futra, bieliznę nawet kobiece i dziecinne rzeczy i wynoszą to wszystko tobołkami lub wywożą furami do Winnik i pobliskich wsi. Pod karą śmierci zabraniają ludziom iść do Lwowa, dlatego patrole gęsto rozsiane strzelają do wychodzących choćby do sąsiada po wodę.
Do Magdaleny Kluzowej żony Władysława, nabierającej wodę z potoka strzela kilka razy patrolujący żołnierz z ogrodu Paryny Karola. Polaków w wieku popisowym w Czyżykowie, Głuchowicach i Dmytrowicach zmuszają Rusini do czynnej służby wojskowej, nawet z bronią w ręku pędzą na front pod Lwów, gdzie niektórzy giną od kul polskich żołnierzy.
I tak polegli: 27/12 Jan Rzepski z Głuchowic lat 23, 28/12 Jędrzej Rudnicki 18 letni młodzieniec kościelny nasz z Czyżykowa, 2/2 1919 Jan Drozdowski lat 18 rodem z Remirowic, zamieszkały przy ojcu w Czyżykowie. Trzech innych przemarza w czasie ukrywania się i ginie do dwóch miesięcy na suchoty. Ludność polską z Czyszek i Winniczek pędzę codziennie w największe mrozy i śniegi do kopania rowów strzeleckich aż na Młynówkach koło Maryówki. Nawet dziewczęta zmuszane są do tych robót ciężkich.

6 stycznia 1919 r.
W czasie sumy na Trzech Króli, żołnierze ruscy wpadają do kościoła w Czyszkach z karabinami na ostro i zabierają przemocą wśród hałasu i lamentu opierające się kobiety i dziewczęta do robienia mołojcom pierogów na wigilią ruską. Sumy już nie było, gdyż tak mężczyzn jak i dziewczęta brano do robienia okopów w Pasiekach.

20 stycznia 1919 r.
Po kilkodniowej chorobie sercowej umiera w Czyżykowie p. Rololfowa, fundatorka kaplicy tamtejszej. Jej szlachetne serce, co przez przeszło pół wieku umiało tylko wszystkim dobrze czynić, nie zdołało przeboleć rabunkowej gospodarki hajdamaków w jej posiadłości. Pogrzebano ją skromnie w grobowcu pod kaplicą obok jej męża śp. Aleksandra przy uczestnictwie jednego kapłana O. Sylwestra.
Las franciszkański w Czyszkach trzebią Rusini bez miłosierdzia. Tak gotowe sągi, jak i drzewo na pniu rozprzedają włościanom okolicznym. Rozprzedający odnoszą co pewien czas uzyskane sumy do Winnik i otrzymują pokwitowania. Takich kwitów ma dziś klasztor na przeszło 50.000 kor.

20 kwiecień 1919 r.
W czasie resurekcyi rano Rusini gęsto ostrzeliwują Czyszki z Podbereźce. Od granatu armatniego zapala się dom Józefa Łamasza z nad stawu w czasie, gdy tenże z rodziną swoją po rezurekcji dzieli się jajkiem w piwnicy. Od domu mieszkalnego zajmują się budynki gospodarcze, od tych zaś rozszerza się pożar na wszystkie sąsiednie budynki Józefa Łakomskiego i Maryanny Krochmalnej. W czasie pożaru nie ustaje strzelanina, ale się jeszcze wzmaga, co utrudnia akcyę ratunkową w całej wsi wywołując nieopisane przerażenie i popłoch.
Z gór Sichowskich i Winnickich strzelają Rusini z karabinów maszynowych do powracających z resurekcyi Wólczan, ciężko raniąc Waleryę Tasównę i Karolinę Zarzeczną z III Wólki. Ani sumy ani nieszporów nie można było wobec tego odprawić. Takie Alleluja sprawili parafii naszej najserdeczniejsi sąsiedzi. Prawdziwi hajdamacy a raczej okrutni Tatarzy!

29 kwietnia 1919 r.
Ewakuują Rusini gospodarzy od kaplicy św. Jana aż do naczelnika gminy Grzegorza Moździerza włącznie, gdyż dalsze domy były zajęte przez legionistów. Po południu gromadzą na bazarze całą ludność z dołu i miasteczka zapowiadając, że wszystkich wraz z dziećmi na wschód popędzą. Powstaje piekielny lament kobiet i dzieci. Kończy się na tem, że mężczyzn wszystkich od 16 lat pod wieczór zabierają ze sobą do Kurowic a następnie koleją dalej na wschód, zabierają też ze sobą wszystkie konie z tej części Czyszek. Pod noc podpalają kolejno wszystkie zabudowania ewakuowanych gospodarzy t. j. od kaplicy św. Jana aż do Moździerza i na trzeciej Wólce zabudowania A. Bartosiewicza, stodołę Fr. Łamasza i szopę W. Bartosiewicza, razem 35 gospodarstw. Rano uciekają Rusini przed naszymi i chcą zabrać ze sobą O. Sylwestra i naczelnika gminy, za niedokładny wykaz popisowych, ale obaj wcześnie uchodzą szczęśliwie, w górną część Czyszek, a następnie do Lwowa. Nasi nie obejmują Czyszek, więc Rusini wracają, ale lud zawczasu ucieka z dobytkiem do Winnik, na Wólkę pierwszą i drugą, inni chronią się aż na Jałowiec i Pasieki pod rogatkę Łyczakowską a młodzież górnych Czyszeki szczęśliwi uciekinierzy z dołu garną się do legionów, walczą i już 2 maja pada w obronie Czyszek Michał Kardela syn Jakóba.

13 maja 1919 r.
Palą na III wólce wszystkie zabudowania wdowy po ś.p. Karolu Łosiu i Michała Zarzecznego, którego żona, sparaliżowana, ginie w domu od dymu i gorąca. W ten sposób razem z poprzednimi puszczono ją z dymem zabudowania 37 gospodarzy.

24 maj 1919 r.
Po trzytygodniowej tułaczce wracają ludzie do domów swoich a z nimi przybywają na plebanie O. Sylwester i O. Karol.

25 maj 1919 r.
W niedzielę słyszą parafianie po półroczu pierwsze kazanie, gdyż w czasie inwazji ruskiej nie wolno było głosić nauk w kościele. Po nieszporach tegoż dnia odbył się pogrzeb śp. Michała Kardeli, poległego 2/5 i pogrzebionego tymczasowo w ogrodzie Magdaleny Tas, wdowy po ś.p. Mikołaju. Pola z wiosną uprawiono skąpo tylko i to z niebezpieczeństwem życia, gdyż w marcu i do połowy kwietnia linię bojową tworzył gościniec ode dworu naszego do 3 Wólki. Później 20 maja okopy ruskie ciągły się od kaplicy św. Jana po pod kaplicę św. Walentego do Winniczek, na tak zwany Korczunek. Chcący pracować na tym terenie narażał się na utratę życia lub ciężkie poranienie. Tak też było.
W czasie orki zraniony został poważnie Antoni Bartosiewicz i Tomasz Trudzik, który 13/5 w szpitalu lwowskim umarł z powodu postrzału. Zofia Moździerzówna przy sadzeniu ziemniaków ciężko ranna w udo, leczyła się trzy miesiące w szpitalu. Ludwik Hołub, 12 letni chłopak 12/5 zabity przy pasieniu bydła. Józefa Parynówna 7 letnia córka Karola Paryny ranna w głowę zmarła w szpitalu we Lwowie. Na plebańskim ogrodzie i na podwórku widać leje głębokie z granatu armatniego. Jeden granat uderzył w drogę koło dołu z wapnem a odłamki granatu porobiły liczne dziury w ganku plebańskim i na ganku do oficyn prowadzącym.
Za uciekającym na wozie o. Sylwestrze dano kilkanaście strzałów armatnich, to też pomiędzy dworem naszym a kaplicą Matki Bożej wzdłuż drogi widać dużo lejów utworzonych przez wybuch granatu. Lud uwolniony od strasznej zmory ruskiej, która go przez siedem miesięcy trapiła, bardzo się ucieszył, gdy ujrzał we Lwowie na gmachach rządowych białego orła, w miejsce dwugłowego austriackiego.

31 maja 1919 r.
30 i 31 maja wracają pieszo z niewoli ruskiej internowani mężczyźni. Niektórzy z nich ledwie do ludzi podobni, brudni, obdarci, bosi, zsinieli z głodu i zimna. Dwaj internowani Jan Pałka i Leon Krupa były legionista, nie wrócili z tułaczki, padli od kul ruskich pod Borszczowicami, gdy się chcieli wcześniej przedrzeć przez linię bojową do wojsk naszych.

1 lipiec 1919 r.
Sporządzono dla starostwa wykaz wszystkich szkód wyrządzonych na plebani przez Rusinów w czasie ich inwazyi na ogólną sumę 130.000 kor. Odpis wykazu pozostaje w aktach parafialnych, zbyt jest długi, by go tu umieścić.

14 listopad 1919 r.
Zamordowany został w lesie sichowskim Michał Brum ojciec 6 dzieci z III Wólki. Sprawa cała była tego rodzaju . Niejaki Socha młodzian z Pasiek w ubraniu żandarma i z podrobionym rozkazem z posterunku żandarmerii w Winnikach zażądał podwody do Lwowa. Przywieziony Trudzik z III Wólki wyznaczył M. Bruma na te podwodę. Rzekomy żandarm w lesie sichowskim strzelił z karabinu siedząc z tyłu w głowę furmana, zabił go na miejscu, ciało martwe wyrzucił do lasu a z końmi i wozem uciekł przez Lwów do Laszek murowanych gdzie o godzinie 1 po południu na jarmarku sprzedał konie z wozem za 11 000 kor. 18/11 ożenił się ten zbój za te pieniądze w Pasiekach a 21/11 już go zamknięto gdyż sprawcę zbrodni wykryto.

Była ponoć przepowiednia, że Polska powstanie wolna wówczas, gdy zima z zimą się zejdzie. Takim był w samej rzeczy rok 1919. Niezapomniany rok powstania naszej drogiej ojczyzny. Mróz na św. Jana Chrzciciela zwarzył fasolę i inne jarzyny. Nawet w lipcu było zaledwie kilka dni ciepłych, ale nie upalnych, a już w listopadzie przez dwa tygodnie były mrozy iście styczniowe dochodzące do 15 stopni.

Styczeń i Luty 1920 r.
Srożyła się nagminnie w Czyszkach grypa, tak zwana hiszpańska,( najpierw pojawiła się w 1919 w Hiszpani) oraz tyfus brzuszny i plamisty. Były dnie że musiano po trzech i czterech umarłych dorosłych grzebać. W samych Czyszkach w styczniu i lutym 40 osób, podczas gdy w ciągu roku zeszłego pogrzebano wszystkiego 45 osób w tej gminie.
W Czyżykowie szerzyła się epidemia tyfusu. Ofiarą jego padła znana i przez wszystkich poważana rodzina Ratuszyńskich. Dnia 3 lutego zmarła najprzód Malwina Ratuszyńska, dobra żona i nieodżałowana matka dziewięciorga dorodnych dzieci. Dnia 20 lutego podążył do wieczności jej mąż Michał Ratuszyński, dobry kowal, gorący patryjota, gorliwy katolik, najlepszy ojciec i mąż, sumienny stróż kaplicy Czyżykowskiej. Dnia 11 marca legł w grobie najstarszy ich syn Bronisław lat 32, kawaler jeszcze, dobry kowal i naczelnik gminy Czyżykowa poważany przez swoich i przez Rusinów. Imiona Ratuszyńskich długo pozostaną w pamięci parafian Czyżykowskich.

Marzec 1920 r.
W połowie marca przybył na chwilowy postój, w drodze na front bolszewicki, batalion 52 pułku strzelców kresowych w sile 600 żołnierzy pod wodzą trzech oficerów Hallerczyków. Załoga ta szczęśliwym trafem pozostała u nas przez Święta Wielkanocne. Przy Bożym Grobie trzymali straż dzielni Hallerczycy zmieniając się co półgodziny.
W niedzielę rano już o godzinie piątej wszystkie trzy kompanie wystąpiły w pełnym rynsztunku bojowym. W czasie procesyi rezurekcyjnej 3 żołnierzy pełniło straż honorową przy celebransie. Osobny oddział dawał częste salwy z karabinów i granatami ręcznymi. Reszta załogi tworzyła gęsty szpaler dookoła kościoła prezentując broń, gdy celebrans przechodził z procesyą.
Takiego Alleluja Czyszki chyba nigdy nie miały wyciągu pięćsetletniego istnienia parafii tutejszej. Ze łzami w oczach śledzono każdy ruch naszych zuchów wciągu zmiany straży przy Bożym Grobie i w czasie resurekcyi. Toć to nasi dzielni chłopcy, nie Niemcy, nie Węgrzy, nie Czesi, nie Prusacy nie nasi sąsiedzi, a wszystkich ich mieliśmy u siebie do syta w ciągu sześcioletniej wojny. To nasze Polskie wojsko, co szablami swemi idzie na wschód wyrębywać dawną granicę dla ukochanej Ojczyzny naszej.
Rozrzewnieni do głębi parafianie gwarzyli sobie radośnie: „To snadź nam Pan Bóg tak sowicie wynagrodził za zeszłoroczną krwawą rezurekcję jaką nam sprawili okrutni hajdamacy”. Po niedzieli przewodniej dzielne nasze zuchy, ze świeżego zaciągu z okolic Tarnowa, opuściły Czyszki, by udać się wprost na wschodnią linię bojową.

Jeszcze w roku 1914 zbudowanym pod kościołem obok głównej drogi obszerny murowany dom gminny o jednej wielkiej Sali i 6 pokojach mniejszych, przedzielonych korytarzem biegnącym przez środek domu do owej dużej sali. Sala ma kiedyś służyć na zebrania, wiece i teatrzyk amatorski, zaś pokoje mniejsze mają pomieścić kancelarię gminną, kółko rolnicze, kasę Reiffensena i czytelnię.
Przed wojną zdołano nakryć dom karpiówką ale wnętrze pozostało aż dotąd bez okien, drzwi, podłogi i sufitu. Z wczesną wiosną wójt Grzegorz Moździerz wziął się energicznie do wykończenia przynajmniej części tego domu. Okna dostał bezpłatnie z ekspozytury budowlanej, które pogorzelcom wszystkim daje materiały budowlane i zapomogę w gotówce, by mogli się odbudować. Gospodarze mający konie zwozili darmo ziemię, piach, wapno, cegłę, deski. Inni dawali kolejno robociznę bezpłatną a tylko murarzom płacono i tak wewnątrz zdołali wytynkować prawie wszystkie ubikacje, okna i drzwi wszystkie. Spieszą się z wykonaniem bo z końcem sierpnia lub na początku września mamy urządzić uroczystość obchodów 500 lecia utworzenia parafii tutejszej i przy tej sposobności poświęcić dom gminny.

3 maj 1920 r.
Naprawiono i pozłocono pacyfikał z relikwiami św. Mikołaja patrona parafii, uszkodzoną w czasie tegorocznej kolędy. Dano za to 1000 koron.

6 czerwca 1920 r.
Oddano do druku manuskrypt Dr Antoniego Prochaski pod tytułem „Czyszki koło Lwowa” w pięćsetna rocznice utworzenia parafii Rzym. katolickiej by broszura gotowa była na obchód jubileuszowy , a Czyszczanie mogli w niej poznać sobie dzieje ukochanej wsi swojej i parafii.

8 czerwca 1920 r.
Dziewczęta z Czyszek i Winniczek chodząc po domach zebrały 3098 koron tj. 2068 marek na pokrycie kosztów druku monografii Czyszek. Z kasy kościelnej wypożyczono na druk monografii 7000 marek polskich nadto z kasy plebańskiej na ten cel 6000 marek polskich i dnia 2 sierpnia wpłacono całą sumę należną za 1000 egzemplarzy zbroszurowanych. Dano też osobno oprawić 20 egz. po 20 marek polskich razem 400 marek polskich.
Ponieważ drukarzowi zaginęły arkusze i stad nie mógł dostarczyć całych 1000 egz. lecz tylko 960 i zrobił opust z ogólnego rachunku na 600 m.p. Za egzemplarz jeden brano po 30 marek – sprzedano jednak nie wiele bo około 80 egz. Część rozdano gratis, a resztę postanowiono w czasie kolendy w roku 1921 spieniężyć.

20 sierpnia 1920 r.
Noc z 19 na 20 sierpnia minęła na plebani spokojnie. Około godz. dziesiątej zaczęło się ostrzeliwanie artylerii naszej z Winnik i bolszewickiej z Czyżykowa i Podbereziec. Ponad Czyszkami przelatywały z gwizdem kule armatnie. O godzinie 11 przybyli na plebanię o. Prowincjał Alojzy i O. Paweł gwardyan ze Lwowa w odwiedziny do o. Karola, kolegi swego szkolnego. Obaj goście nie przypuszczali, że w Czyszkach są bolszewicy i gdy się o tym dowiedzieli z przerażeniem, że w każdej chwili patrol bolszewicki może wpaść na plebanię i szablami roznieść ich, czym prędzej odjechali.
W parę minut po ich wyjeździe patrol bolszewicki na koniach przyjechał popod kościół ku kaplicy św. Jana. Po południu bolszewicy zakradli się dąbrową na Podbereźce do Winnik a nasi sądząc że i wsią Czyszki przeciągnie druga porta bolszewików, rozpoczęli gwałtownie ostrzeliwać Czyszki z armat swoich. Od godziny 2 ½ do 8 wieczór dała nasza artyleria z Winnik 200 strzałów armatnich w ogród, łąki i pomiędzy mieszkania Czyszek. Przerażenie było niesłychane. Najwięcej postrzałów pada koło młyna Wawrzyńca Blicharskiego i na dole koło drugiej figury P. Jezusa ukrzyżowanego. Na plebańskim ugorze eksplodował jeden granat , drugi w sąsiedztwie na polach Krajewskiego. Skończyła się ta strzelanina na strachu , wypadku poważniejszego nie było. Jednej krowie oderwał odłamek granatu nogę że musiano dorżnąć sztukę. Jeden granat uderzył w dom Jana Żabińskiego, zniszczył piec, kuchnię, urządzenia domowe ale w pokoju nikogo wówczas nie było więc i pokaleczenia nie było.

21 sierpnia 1920 r.
W nocy uciekli bolszewicy z Czyszek a było ich około 70 konnicy i około 30 pieszych. Konnica przedstawiała się korzystnie ale piechota nie miała ani jednego żołnierza ubranego przyzwoicie. Łachmany naprawiane, dziurawe mieli na sobie o biedacy. Nie rzucali się na ludzi, nie kradli tylko prosili o chleb, ziemniaki i czym bądź się zadawalali. Chwała Bogu nie przybyli do nas ci brodaci, bo wojska nasze pod Warszawą przełamały front bolszewicki i odtąd bolszewicy musieli się cofać. W sobotę rano kobiety z dołu przybiegły tłumnie do kościoła podziękować Panu Bogu że niebezpieczeństwo minęło. O. Karol uradowany że bolszewików już nie ma, odprawił mszę św. uroczystą dziękczynną.
Tak rozpoczęła się nowa udręka z wojskami naszymi, które rekwirowały wszystko, a nie tylko pieniądze ale i pokwitowania nie zostawiały. Ze dworu naszego zabrali wszystko siano, owies do ostatniego snopka, wykę świeżo skoszoną, koniczynę na pniu i wywieźli do Winnik i Lwowa.

Październik 1920 r.
W połowie października miał się odbyć obchód 500 lecia parafii tutejszej ale ks. arcybiskup uznał tę porę za niestosowną - dzień krótki i zimowy - nie mógłby wziąć udziału sam arcypasterz w tym jubileuszu więc i misja i cały obchód odłożono do początków maja następnego roku.

Grudzień 1920 r.
Tak się zakończył rok jubileuszowy w Czyszkach, rok wielkiego przygnębienia w całej Polsce z powodu klęski poniesionej pod Kijowem. Dopiero z pod bram Warszawy i Lwowa czerń bolszewicką szczęśliwie odegnano i ścigano daleko że musiała prosić o pokój.

1 maja 1921 r.
Generalna komunia dla kobiet i dziewcząt

3 maja 1921 r.
Generalna komunia dla mężczyzn wszystkich

4 maja 1921 r.
Komunia dziatwy szkolnej. O godzinie 3 przybył na plebanię starosta lwowski Radca Żeleski z komisarzem hr. Romerem na powitanie arcypasterza. Banderyja pod wodzą nauczyciela p. Stanisława Langera ubranego w krakowski strój, wypożyczony we Lwowie udał się na przyjęcie gościa aż pod rogatkę Łyczakowską.
O godzinie 4 ¼ po południu przybył arcybiskup poprzedzony 80 banderzystami i trębaczami przed brama frontalną gdzie go czekały tłumy ludu, dziatwa szkolna trzymająca chorągiewki papierzane polskie i papieskie w rękach.
O. Karol podał do ucałowania pacyfikus, naczelnik gminy powitał arcypasterza ofiarowując na tacy chleb i sól trzymaną przez Leona Krupę sekretarza gminnego. Ks. arcybiskup położył rękę na chlebie, przywitał się ze starostą. O. Karol zaintonował „Wesoły nam dziś dzień nastał „ i procesyja ruszyła do kościoła.
Ks. arcybiskup spał w sypialni O. Karola, ks. kanonik w pokoju O. Idygiego, ks. kapelan w salonie, lokaj w kancelarii, O. Karol z O. Konstantym w pokoju od ogrodu. O. Igrdy w pokoju kucharki, o. Kajetan u Łamasza Stanisława.

5 maja 1921 r.
W dzień Wniebowstąpienia o godzinie 7 odprawił Ekscelencja mszę św. cichą i komunikował wielu parafian. Po śniadaniu katechizował i bierzmował na dziedzińcu kościoła między dzwonnicą a kościołem.
O godzinie 1 ½ odbył się obiad na 14 osób. 1.) Ekscelencja, 2.) Starosta Żeleski, 3.) Starosta Stanisławski, 4.) Kanonik Warszylewicz, 5.)O. Prowincjał Alojzy, 6.) Dr Antoni Prochaska wydawca „Czyszek”, 7.) Ks. Leszczyński z Winnik, 8.)O. Gwarian Paweł, 9.) P. Władysław Bogdanowicz z Czyżykowa, 10.) Ks. Kapelan, 11.) O. Konstantyn Kapucyn, 12.) O. Kajetan, 13.) O. Egidy, 14.) O. Karol. Do stołu usługiwali brat Ireneusz i br. Bogusław ze Lwowa oraz lokaj arcybiskupa.
Po obiedzie nabożeństwo majowe a o godzinie 5 poświęcenie domu gminnego. Na estradzie głównej sali stanęli Ekscelencja, dwaj starostowie, O. Prowincjał i Ks. Kanonik. Ekscelencja odmówił modlitwę i pokropił salę. Naczelnik gminy w długiej mowie dziękował wszystkim za uczestnictwo w poświęceniu domu. Następnie Ks. arcypasterz przemówił serdecznie i przepięknie o znaczeniu domu ludowego, o szerzeniu i pogłębianiu oświaty. Zaśpiewano Rotę Konopnickiej. Muzyka zagrała Hymn narodowy i goście wrócili na plebanie.
Ks. arcybiskup przez cały czas przebywania w Czyszkach był w różowym humorze. Uśmiech serdeczny nie schodził z Jego ust na chwilę. Na odjezdnym złożył w ręce O. Karola 10 000 marek polskich na budowę ochronki w Czyszkach i 2000 marek polskich jako zwrot wydatków na misję.

Lipiec 1921 r.
Puszczono częściowo w ruch fabrykę tytoniowych wyrobów w Winnikach. Kilkanaście osób z Czyszek i Winniczek powołano do pracy fabrycznej i w miarę jak rozszerzano różne działy wyrobów tytoniowych powoływano nowych robotników, którzy przed wojną w tych działach pracowali. Płacono na początek po 200 marek dziennie a w miarę jak robotnicy nabierali lepszej wprawy w wykonywaniu zleconej im roboty następowała podwyżka płacy do 500 marek polskich dziennie.
Dyrektor fabryki niejaki Majewski najchętniej powoływał robotników i robotnice z Czyszek i Winniczek gdyż sumiennie i ochotniej pracowały a pretensji do wszelkiej płacy nie zgłaszały. Gdy tymczasem robotnicy z Winnik licho pracowali a domagali się gwałtem lepszej płacy. I względem moralności robotnice nasze są w fabryce pożądane.

9 stycznia 1922 r.
Tego dnia rozpoczął O. Karol kolędę parafialną od małego folwarku w Czyszkach. Obszedłszy szczęśliwie do 60 domów, poślizgnął się wychodząc z domu Karola Króla nr 29, tak nieszczęśliwie że padł na ziemię i w lewym kolanie oberwały mu się górne ścięgna. Jędrzej Kardela odwiózł go w samo południe saniami z bezwładną nogą lewą na plebanie. Trzy tygodnie leżał w łóżku lecząc nogę masarzem, okładami ciepłymi i kąpielą kolana w serwatce gorącej.

5 stycznia 1922 r.
W roku 1920 wydał o. Karol Olbrycht administrator Czyszeckiej parafii dzieło historyczne pod tytułem „Czyszki koło Lwowa” opracowane źródłowo i historycznie przez p. Dra Antoniego Prochaskę w którym to dziełku znajdzie najdawniejsze wiadomości odnoszące się do wsi Czyszeckiej i parafii aż do naszych czasów. Za cenną tę pracę, jako rzadko która parafia polska poszczycić się może , należy się W. panu Dr Prochasce wielka nasza wdzięczność i uznanie. Czyszki podczas wizytacji prowincjonalnej. O. Alojzy Karwacki - prowincjał franciszkański.

2 listopada 1923 r.
Wybór komitetu parafialnego w Czyszkach.

5 października 1923 r.
Rano po godzinie 3 rano stanęła w płomieniach stodoła plebańska, wypełniona po sam dach słomiany zbożem w snopach. Spłonęło 200 kop zboża przeważnie hreczki i owsa. Ponieważ wiatr dął południowo-wschodni płomienie zagroziły oficynom i mieszkalnym budynkom, którego dach gontowy zaczął się już palić. Miejscowa straż pożarna zdążyła na czas ze swą sikawką i stłumiła ogień na dachu plebanii, a pracując usilnie do godziny 5 wieczór zlokalizowała pożar. Z pięknej trwałej stodoły z dołem kilka dębowych podwalin nieopalonych i kilka wozów zboża w snopach osmolonych – mokrych i spalenizna cuchnących do użycia niezdatnych, uratować. Ponieważ przez kilka tygodni padały deszcze i zboża tego nie można było wysuszyć , więc wywieziono je w listopadzie na ugór i przeorano. W ten sposób znawożono blisko 3 morg pola. Przyczyn pożaru trudno dociec . Sprawczynią tego nieszczęścia była prawdopodobnie kucharka, która O. Karol z końcem sierpnia ze służby zwolnił za złe obchodzenie się ze służbą.

1924 r.
W roku 1916 dnia 21 czerwca komisja wojskowa zabrała 2 dzwony z wieży czyszeckiej o wadze 550+294 kgr = 844 kgr zostawiając nam do użytku najmniejszy dzwon wagi 160 kgr. Dzwony te były nowe odlane w 1908 w Białej o bardzo miłym harmonijnym głosie Przez osiem lat smutno było w parafji przy jednym małym dzwonie a nabycie nowych połączone było z wielkimi trudnościami i już to z powodu zubożenia ogólnego powojennego już to z przyczyny raptownego spadku wartości waluty. Wprawdzie Kurja Metropolitarna otrzymała w swoim czasie za te dzwony zabrane 3348 koron austyjackich z czego ¼ część w obligacjach pożyczki wojennej, ale już przy zamianie koron na marki polskie w stosunku 100=70 stracono 1/3 część kapitału a po dewaluacji marki w roku 1924 wartość tego kapitału wynosiła 1/10 grosza. Musiano więc na nowo zbierać składki na dzwony i zaczęto na uroczystości św. Szczepana i na Trzech Króli.
W połowie lutego b.r. obszedł o. Jacek z dwoma komitetami wszystkie domy w Czyszkach i Winnikach zbierając gotówkę i zapisując co kto na dzwony później ofiaruje. Tak zebrano przeszło 2 miljardy marek gotówką i zgłoszeń na późniejszą daninę na 1 ½ miljarda.


9 kwietnia 1924 r.
O. Karol z komitetami Franciszka Łamasza i Władysławem Kempą zamówili we Lwowie w firmie Rudolf Matheisel ul. Króla Leszczyńskiego dzwony dwa duże , które by harmonizowały z pozostałym dzwonem z roku 1908 .

4 sierpnia 1924 r.
W dzień zielonych przed sumą poświęcił z upoważnienia Ordynariatu Meropolitarnego O. Zygmunta Tomczewskiego, gwardjan lwowski w asystencji OO. Ambrożego kustosza lwowskiego , Alfonsa Kolbego i obu ojców obsługujących parafję, dwa dzwony nowe umieszczone na tymczasowej dzwonnicy z belek obok wieży kościelnej.
Przeszło pięćset ludzi zgłosiło się do kumowania w czasie poświęcenia dzwonów i ci wszyscy mieli w czasie całej ceremonji trwającej ¼ godziny światło w rękach. Po poświęceniu zadzwoniono we wszystkie 3 dzwony, kumowie tymczasem składali na stole świece swoje i ofiarę odpowiednią. W ten sposób zebrano 3 miliardy marek na zapłatę dzwonów. W czasie sumy w kościele wygłosił prześliczne kazanie o użyteczności i cele dzwonów ks. Józef Dziędzielewicz najlepszy kaznodzieja lwowski. Dzwony mają głos wspaniały – zlewają się w akord i słychać je daleko.
Największy poświęcony P. Jezusowi Ukrzyżowanemu ma piękny obraz P. Jezusa i napis: „ Za pięćsetletnie wśród nas królowanie Twoje Panie Jezu, z darów Twoich składamy Ci ofiarę. Wdzięczni parafianie. Czyszki 1420-1924” – waży bez okucia 640 kgr z okuciem 800 kgr i ma być pamiątką pięćsetlecia istnienia parafji w Czyszkach. Drugi dzwon mniejszy waży 328 kgr bez okucia. Ma obraz Matki Bożej Częstochowskiej i napis „Za wskrzeszenie ojczyzny i cud nad Wisłą, orędownictwem Twojem u Boga ubłagane i za ciągłą nad nami opiekę Twoją, Tobie Królowo Korony Polskiej dzwon ten składamy w ofierze. Wdzięczni parafianie. Czyszki 1924 r.

29 maja 1925 r.
Po południu dziatwa szkolna odegrała w sali gminnej sztuczkę „Krasnoludki”. Wieczorem odbyła się wieczorem za wstawieniem wójta na urzędzie gminnym zabawa, na której chłopy tak się popili, że czterech nieprzytomnych wynieśli a inni mniej pijani śpiewali po drodze sprośne piosenki a matki, które wyszły z dziećmi na drogę musiały uciekać do domów. Do późnej nocy wałęsały się dziewczęta z chłopakami koło kościoła.

29 czerwca 1929 r.
Urządzono uroczystą pierwszą komunię św. Dziatwa zebrała się w szkole gdzie oczekiwała na przybycie procesji. O godzinie 7 ½ procesja wraz z orkiestrą podążyła do szkoły, aby dziatwę powitać i do świątyni wprowadzić. Wśród śpiewu „Zróbcie Mu miejsce” przyprowadzono dziatwę do tutejszej świątyni. Wśród uroczystej ofiary bezkrwawej udzielono komunii św. Zachęcano krótkiemi słowy by z Jezusem trwała dziatwa jak najdłużej, bo kto w sercu Jezusa posiada, tan wszystko posiada . Po uroczystościach podejmowano szczęśliwa dziatwę śniadaniem na plebanji.

22 sierpnia 1929 r.
Na folwarku spuszczono stawy celem połowu ryb. Rybostan okazał się bardzo szczupły. Sprzedano ryb zaledwie 40 kgr. Po osuszeniu z wody stawu okazało się długoletnie zaniedbanie tegoż.

18 września 1929 r.
Ze spraw parafialnych zanotować potrzeba, że młodzież tutejsza męska – niesłychanie zdziczała. Nie ma wesela, nie ma zabawy by kogoś nie poturbowano, nie pokłuto nożami. W tej całej szajce rej wodzą niejaki Wrzeciono, Durbajło z I Wólki, Łoś i Kot z dołu Czyszek.

2 listopad 1929 r.
Podczas gdy jedni pamiętali o drogich duszach w czyśćcu cierpiących – drudzy pamiętali o kieliszku i wódce. Tuż pod kościołem niejaki Bielecki – chłop lichy i słabe chuchro awanturował się z biesiadnikami. Sprawił sobie pijackie przyjęcie a po nim dalej do siekiery. Na widok morderczego narzędzia inni nie pozostawali w tyle i dalej za cepy i widły.
I przyszłoby było do rozlewu krwi gdyby nie jeden z poważniejszych gospodarzy nie rozpędził tej bandyckiej szajki. Działo się to wśród nocy o godzinie 11-tej.

4 listopada 1929 r.
Przygotowali Ukraińcy sabotaż na tutejszy folwark. Miano rzucić ogień i puścić z dymem całe zabudowania. Ale policja przedwcześnie wykryła spisek i zamachowców ujęła, wsadzając ich do więzienia. Sprawcy wywodzili się z Winnik . Miedzy nimi była i jedna studentka, której nazwisko na razie pominę. Zaznaczyć należy że od pewnego czasu Ukraińcy rozpoczęli sabotaż na wielką skalę. W okolicy spłonęły następujące dwory – w Dmytrowicach, w Gajach, w Zubrzy, w Podborcach, w Podsosnowie koło Mikołajewa i wiele innych

24 grudnia 1929 r. wigilia
Zaraz po skończonej mszy świętej młodzież czyszecka i z Winniczek wyrównywała swoje weselne dawne porachunki. Niejaki Chrzanowski z Winniczek przyniósł z sobą rewolwer i siekierę do kościoła i upatrywał swojej ofiary. Po mszy świętej w pobliżu cmentarza rozpoczęła się strzelanina i wspomnianego Chrzanowskiego wzięto w obroty. Na podwórzu Łakomskiego dano mu cztery noże. Strumień krwi wylano. Sądzono, że poleży czas jakiś tymczasem czwartego dnia chodził zupełnie w zdrowym stanie.

12 stycznia 1930 r.
Zajechać miała do Czyszek amatorska trupa z Mikołajowic by urządzić przedstawienie na rzecz kaplicy w Mikołajowie. Tymczasem z powodów nieprzewidzianych – wspomniana trupa zawiodła.
Skorzystała z tego Straż Pożarna w Czyszkach i urządziła zabawę. A że to Straż Pożarna lubi gasić pożary nie tylko te, które niszczą domostwa i zagrody ludzkie, lecz i swoje żary wewnętrzne przez wódkę - tak się zapaliła chęcią ratowania i gaszenia swoich wybryków że wzięła karabiny i rewolwery w swe ręce i stoczyła formalna bitwę na „bazarze” franciszkańskim. Ofiarą padł niejaki Szywała. Wybito mu dwa zęby i te walały się dłuższy czas na placu boju - na świadectwo, że w obronie trzeba nawet ponieść pewne straty.
Ot i obrazek czasów dzisiejszych. Zdziczenie ogarnęło wszystkich a zwłaszcza młodzież tę ostoję i nadzieję przyszłości.

28 luty 1930 r.
Niewyraźnie przedstawia się w Polsce rząd tak zwanej „radosnej sanacji”. Po przewrocie majowym w 1926 r. rząd wziął za dewizę swojej polityki – uzdrowienie „szanować” wszystko. Uzdrowienie to polega na tym że najlepsze stanowiska i synekury obsadza się ludźmi swoimi a dziesiątki zdolnych urzędników idzie na emeryturę – tylko dlatego że się ma inną orientację polityczną i prawdziwe sumienie narodowe i obywatelskie. Stąd niepewność, szpiegostwo. Kryzys – śruba podatkowa coraz silniejsza i przykrzejsza. Ogólne narzekanie.

3 stycznia 1931 r.
W gminie tutejszej żadnych nie było wydarzeń. Młodzież mniej się awanturuje. Policja bowiem nie szczędzi bicia kolbami i gumowymi pałkami. Młodzież jest w ciągłej obawie przed biciem, więc siedzi cicho. Grypa topnieje powoli.

12 stycznia 1931 r.
Miasteczko na ogół nie najgorzej się przedstawia. Przecież to inteligencja czyszecka więc i kultury tu więcej znaleźć można. Domy schludne – meble wcale ładne i porządek jaki taki. Serca tu dobre i ofiarne i życzliwe kościołowi i kapłanom

13 stycznia 1932 r.
W tym dniu skończył się głośny w Polsce na świat cały „Proces Brzeski” skierowany przeciwko opozycji „Centrolewów” zwany. Zasiadło na ławie oskarżonych 11 przywódców poszczególnych frakcji. Z tych jednego uniewinniono a pozostałych skazano na 1 ½ roku do 3 włącznie. Wincenty Witos na 1 ½ roku więzienia, Barlicki na 2 ½, Masłek na 3 lata. O wyroku sąd swój wyda historia.

27 stycznia 1932 r.
W parafji na razie spokojnie. Większych ekscesów nie ma. Wprawdzie na weselu u Kaspra Pituły, który takowe sprawił swojej córce pobito samego gospodarza wesela, ale prawdopodobnie na to zasłużył. Prawił komplementa treści erotycznej, czym rozdrażnił bawiącą się młodzież a ta pouczyła go pałkami i tasakami, że tak przy gościach nie należy mówić, zwłaszcza wobec płci nadobnej. W tym wypadku młodzież spisała się szarmancko i za to zasługuje na gratulacje szczerą

11 lutego 1932 r.
Mróz 25 stopni. Na Wólce I w domu Laszkiewicza zachorowała matka Franciszka Laszkiewicz i syn 22 letni młodzieniec Antoni Laszkiewicz. Ten ostatni przeziębił grypę i dostał wybuchu krwi. Nazajutrz rano skończył swe życie. Szczęściem że pojednał się z Bogiem, bo rozpowiadano między sobą głośno, że trzy lata z górą, jak był ostatni raz u spowiedzi świętej. Nie on winien , ale otoczenie w jakim się obracał. Praktykował u krawca komunisty w Winnikach i czyż dziwno, że nie spowiadał się tak długo. Biedusia tam w domu jak stwierdziliśmy naocznie. Sprawiliśmy pogrzeb za darmo. Bo cóż robić wobec głodu pieniądza i powszechnej biedy i kryzysu gospodarczego


Należy zwrócić uwagę że kronika prowadzona była niesystematycznie i wiele ważnych dla życia mieszkańców Czyszek faktów nie zostało odnotowanych np. poświęcenia wybudowanej remizy strażackiej czy poświęcenia sztandaru Straży Ogniowej w 1906.


                                                                                 Poniżej fotokopie orginalnych stron kroniki


Księża Franciszkanie z Krakowa wydali Kronikę Czyszek w formie książkowej.
 
Copyright 2018. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego