Zwyczaje i obyczaje - Czyszki koło Lwowa

Przejdź do treści

Menu główne:

Zwyczaje i obyczaje

Czyszki przedwojenne
W strukturze społecznej wsi podstawową grupę stanowili chłopi. Inteligencja do której zaliczano księży, nauczycieli, policjantów i urzędników gminy stanowiła nikły procent.
Ważną rolę w życiu społecznym wsi odgrywały zbliżone warunki życia i pracy jej mieszkańców, wspólne, uświęcone tradycją zwyczaje i obyczaje, mentalność, nawyki  i przyzwyczajenia dziedziczone z pokolenia na pokolenie, a także samowystarczalność.             
Ponadto mieszkańców  wsi, łączyły bardzo silnie pochodzenie i miejsce urodzenia oraz więzy sąsiedzkie i rodzinne. O więzach rodzinnych częstokroć z przed kilku pokoleń świadczyć mogą nazwiska rodzin, które nie były w stanie podać stopnia pokrewieństwa  mimo posiadania tego samego nazwiska np.: Bartosiewicz,  Łamasz, Moździerz, Kempa, Tas, Zarzyczni, Bembnowicz, Król, co było kłopotliwe przy zawieraniu małżeństw i wymagało specjalnego zezwolenia kościelnego.
Bywały przypadki, że pan młody posiadał takie samo nazwisko co panna młoda  nie będąc spokrewnieni.  Zbieżność nazwisk i imion występowała we wsi bardzo często.
O pozycji społecznej we wsi decydowała przede wszystkim ilość i jakość posiadanej ziemi, wyposażenie gospodarstwa w inwentarz żywy i martwy, poziom stosowanej kultury rolnej i pracowitość. Stopę życiową dyktowały wielkość i wydajność posiadanych gospodarstw. Wieś Czyszki była wsią zasobną. Ziemia była dobra, gospodarze pracowici i zaradni. Wbrew pozorom, kwestia wyżywienia na wsi nie stanowiła większych trudności lecz nie można powiedzieć, że nie była podstawowym problemem rodzin. Bardzo niekorzystny wpływ na gospodarstwa miał okres kryzysu w czasie, którego spadek cen produktów rolnych był nawet kilkakrotny, a ceny produktów przemysłowych nie tylko, że nie spadały, ale znacznie rosły. Zmuszało to rolników do sprzedaży znacznie większej ilości produktów rolnych celem zdobycia środków pieniężnych niezbędnych do pokrycia podstawowych wydatków (np. podatku), co wpływało na zmniejszenie spożycia i wydatków na życie.
Do podstawowych składników pożywienia zajmujących naczelne miejsce w recepturze jadłospisu większości rodzin w Czyszkach  należały ziemniaki, kapusta, fasola, potrawy mączne, chleb, mleko, maślanka, ser, jajka. Wymienione składniki pożywienia pojawiały się nawet kilkakrotnie w ciągu dnia w różnych kombinacjach i zestawach.               Do najczęstszych zestawów dań należały ziemniaki w różnych postaciach zarówno bez dodatków jak  i z dodatkami takimi jak barszcz, kapusta (z fasolą lub bez), mleko chude lub zsiadłe (kwaśne), maślanka, a ponadto potrawy mączne jak kluski  z mlekiem lub serem, zacierka i kasza z mlekiem, pierogi z ziemniaków i sera, („ruskie"), ziemniaków, sera, kapusty, kapusty i sera, ziemniaków i kapusty. Chleb każda gospodyni we wsi piekła sama, najczęściej raz w tygodniu (zwykle w sobotę) lub rzadziej, po 6-8 bochenków.  Dzięki ziemniakom, ilość głodujących w okresie nieurodzaju na wsi była mała.  Mięso, wędliny, słoninę, smalec, masło, jaja w niektórych rodzinach we wsi jadano rzadko, tylko od „wielkiego święta", niekiedy tylko kilka razy w roku. Również cukier, w wielu rodzinach, był rzadko używany, a kawa naturalna i herbata nie były używane wcale. Używano kawę zbożową   (z cykorią) czarną lub z mlekiem, lekko słodzoną, a zamiast herbaty używano najczęściej kwiat lipowy. Znaczna część mieszkańców wsi, a w szczególności kobiety alkoholu prawie nie używała lub używała go bardzo mało. Nałogowych pijaków we wsi nie było. Częściej pito na zabawach, weselach, a także w większe święta. Więcej też pito  w okresie okupacji niemieckiej. Również palenie tytoniu było ograniczone. Kupowano zwykle kilka dkg tytoniu i bibułki („solali") na kilka dni lub 3-1 papierosy („machorkowe") dziennie.
Dodatkowe dochody poszczególne rodziny uzyskiwały poprzez zatrudnienie  w Fabryce Tytoniu w oddalonych o 3 km Winnikach. Pracowało tam np. w roku 1914 około 150 mieszkańców Czyszek. Większych zasobów pieniężnych (oszczędności) mieszkańcy wsi nie posiadali.
Główne dochody pochodziły przede wszystkim ze sprzedaży produktów rolnych jak i z pracy w Fabryce Tytoniu w Winnikach.  Dochody te wystarczały na pokrycie bieżących wydatków, podatków lub spłacanie rat za zakupioną ziemię (większość ziemi kupowana była od Konwentu O.O. Franciszkanów we Lwowie ).
Struktura wydatków pieniężnych przedstawiała się następująco: opłata podatku, zakup artykułów pierwszej potrzeby jak sól, zapałki, mydło, nafta, drożdże, ubranie, buty, cukier, lekarz.  Mówiąc o problemach społeczno-bytowych wsi nie można pominąć jej problemów mieszkaniowych. Warunki mieszkaniowe niektórych rodzin należy ocenić jako złe. Ocena ta dotyczy zarówno zagęszczenia mieszkań jak też i jego wyposażenia w meble, urządzenia sanitarne, oświetlenie (nasłonecznienie) mieszkań itp.
Zagęszczenie mieszkań było bardzo duże. W wielu domach mieszkało po dwie, trzy rodziny  tj: od 10 do 16 osób. W roku 1820  we wsi było 247 domostw  i 1651 mieszkańców co daje średnie zagęszczenie mieszkania  na 6-7 osób.  W roku 1940 spada do około 5-6 osób  przy 495 domach i 2800 mieszkańcach.
Umeblowanie mieszkań było skromne i proste. Składało się ono z najprostszych mebli wykonanych najczęściej przez miejscowych rzemieślników, a niekiedy przez samego gospodarza, rzadziej kupowano je na targu. Do mebli tych należały stoły, ławy, krzesła składane, stołki, skrzynie, łóżka drewniane rozsuwane (wyłożone siennikiem wypchanym słomą lub tylko słomą przykrytą prześcieradłem), na którym spały zwykle dwie, a często i trzy osoby, kanapy drewniane rozsuwane (tzw. bambetle lub szlabany), szafy. Uzupełnieniem do łóżek były pierzyny i poduszki z pierza gęsiego, a ilość ich zależała od ilości łóżek i osób w rodzinie, zamożności oraz ilości panien na „wydaniu". Istniał bowiem niepisany zwyczaj, że każda panna wycho¬dząca za mąż otrzymywała we wianie pierzynę  i poduszkę. Ubiory mieszkańców wsi zależały w znacznej mierze od ich zamożności. Ogólnie należy jednak stwierdzić, że ubiory te były raczej skromne, proste, a często też ubogie, co można zauważyć na niektórych, przedstawionych w monografii zdjęciach.


Fabryka Tytoniu w Winnikach gdzie pracował wielu mieszkańców Czyszek.  zdj. 2008 r.
Zwyczaje, obyczaje i tradycje
Należały do bardzo istotnych składników kultury wsi. Do powszechnie kultywowanych we wsi obyczajów o charakterze ludowo-religijnym i rodzinnym przekazywanym z pokolenia na pokolenie, należały szczególnie te, które związane były z ceremoniałem obchodzenia niektórych świąt i uroczystości rodzinnych. Nie zachowały się opisy obchodzenia świąt z okresu XVII – XIX wieku. Poniższe opisy dotyczą okresu miedzy wojennego.

Boże Narodzenie
Było świętem najbogatszym w obrzędy i tradycje, które rozpoczynały się już w dniu wigilijnym. U wielu mieszkańców istniało przekonanie, że taki będzie przyszły rok jaki będzie dzień wigilijny. Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia rozpoczynały się we wsi znacznie wcześniej. Kobiety robiły papierowe kwiaty lub pająki ze słomy do ozdabiania mieszkań, papierowe łańcuchy lub inne ozdoby na choinkę, chłopcy robili bądź odnawiali gwiazdy i szopki.  Boże Narodzenie obchodzono bardzo uroczyście, lecz skromnie i wstrzemięźliwie. Dlatego w dniu tym należało wcześnie wstawać, aby nie zasypiać przez cały przyszły rok, nie można też było unikać pracy. W dniu wigilijnym nie należało też niczego pożyczać, gdyż wróżyło to, że w gospodarstwie nigdy nie będzie tego co się pożyczyło.  Dobrą wróżbą dla domu było, gdy pierwszą osobą odwie¬dzającą go w wigilię był mężczyzna,  a nie kobieta albowiem był to zły znak.
W wigilię w kącie chaty stawiano snop zboża, zwany „dziadem" na kłosach, którego często kładziono opłatek. Snop ten miał zapewniać dobre zbiory w przyszłym roku. Na stół, pod obrus wkładano siano. Do podstawowych, tradycyjnych symboli wigilijnych należały choinka i opłatek. Choinkę strojono zwykle ozdobami własnej roboty jak różnokolorowe łańcuchy, aniołki lub inne figurki wykonane z bibuły lub papieru, którym doklejano głowy  i inne elementy ozdobne. Na choinkę wieszano też kolorowe jabłka, orzechy, a także ciastka i cukierki przedstawiające różne zwierzęta lub ptaki. Na końcu wieszano świeczki. Wykonywano też bardzo ładne i ozdobne „pająki" z prostych łodyg słomy i nici, którymi przystrajano izbę. Nie było zwyczaju dawania prezentów gwiazdkowych pod choinkę.
Tradycyjnymi potrawami wigilijnymi były: gołąbki z ziemniaków lub kaszy gryczanej, pierogi z kapusty omaszczone olejem konopnym (bardzo smacznym, produkowanym w wiejskich olejarniach), kutia z pszenicy z mio¬dem i makiem - symbol sytości, barszcz z grzybami, a u niektórych również śledzie. Ryba była rzadkością na stole wigilijnym, ponieważ na jej zakup brakowało pieniędzy, a w wodach miejscowych nie prowadzono planowej hodowli, ani połowów ryb. Nie było ściśle ustalonej i obowiązującej ilości potraw wigilijnych. Każdy dom przygotowywał tyle i takie na jakie było go stać.
Sygnałem do rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej była pierwsza gwiazda na niebie, wypatrywana z niecierpliwością szczególnie przez dzieci. Przed rozpoczęciem wieczerzy odmawiano modlitwę. Wieczerzę rozpoczynano od dzielenia się opłatkiem. Robił to zwykle gospodarz - głowa rodziny, który wraz z opłatkiem przekazywał domow¬nikom, zaczynając od najstarszego członka rodziny - życzenia zdrowia, pomyślności i szczęśliwego doczekania następnych świąt Bożego Narodzenia. Opłatek był smarowany miodem i przykładany drugim opłatkiem. Po wieczerzy wigilijnej śpiewano kolędy. Istniał też we wsi uświęcony przez wieki zwyczaj, że w wieczór wigilijny każdy gospodarz miał moralny obowiązek przyjąć do chaty, na wieczerzę wigilijną, wędrowca lub żebraka („dziada"), który w dniu tym zgłosił się do domu. Gospodarz, który przyjął „dziada" na wigilię miał również obowiązek udzielić mu noclegu. Za posłanie żebrakom służyła zwykle rozścielona wcześniej w chacie słoma zwana „dziaduchem". Nazwa ta, być może miała ścisły związek z przeznaczeniem jej dla żebraka zwanego we wsi „dziadem".
Zachował się też zwyczaj chodzenia po kolędzie, rzadziej jednak chodzono po kolędzie na Boże Narodzenie, częściej na Trzech Króli, wieczorem. Po kolędzie, z gwiazdą rzadziej z szopką, chodziły najczęściej dzieci i młodzież, zwykle w kilkuosobowych grupach. Wszystkie gwiazdy, od małych z kilkoma rogami do dużych z kilkunastoma rogami, były bardzo ładne. Tarcza i rogi gwiazdy były oklejane różnokolorowym papierem (natłuszczanym następnie olejem dla nadania mu przejrzystości), a na nie naklejano różne, piękne, kolorowe figurki. Koniec rogów zakończony był pomponami z różnokolorowego papieru. Gwiazda umocowana była na przytwierdzonej do wysokiego drążka osi, wokół której mogła się obracać. Od środka gwiazdy były oświetlone świecą (lub żaróweczką i bateryjką), a obracane wokół osi przez kolędników, stwarzały niezapomniany widok i atmosferę. Gwiazda była nieodłącznym atrybutem świąt Bożego Narodzenia. Kolędnicy kolędowali najczęściej na zewnątrz domu („na dworze"), pod oknem, a następnie składali gospodarzom życzenia zdrowia i dobrego urodzaju w polu, szczęścia w oborze i komorze i prosili o kolędę. Jako kolędę otrzymywali po kilka groszy, orzechy, jabłka, pączki, a często nie otrzymywali też nic. Okres zapustów czyli karnawału przebiegał we wsi raczej spokojnie i nie miał uroczystego charakteru.

Wielkanoc
Święto poprzedzone było okresem wielkiego postu, w czasie, którego ograniczano zarówno ilość i jakość spożywanych pokarmów jak i znaczne, prawie zupełne, wyeliminowanie z jadłospisu tłuszczów zwierzęcych. Jedyną omastą w czasie wielkiego postu, dla znacznej większości rodzin, był olej konopny, a niektóre rodziny nie używały  w tym czasie żadnego tłuszczu.
Symbolem Wielkanocy była palma, baranek oraz jajka gotowane, dekorowane następnie, jako pisanki, albo kraszanki. Pisanki robiono przy użyciu roztopionego wosku pszczelego rozprowadzanego w różne wzory na skorupce surowego jajka, przy pomocy tzw. „dziadka", a następnie wkładano je do zimnego wywaru z łusek cebuli i gotowano, przez co jaja - pisanki nabierały koloru (czerwonego). Po zagotowaniu jaja-pisanki i dokładnym wytarciu ukazywały się na nim piękne wzory w miejscu, w którym przed gotowaniem nałożono wosk. Kraszanki otrzymywano przez zagotowanie jaja w wywarze z łusek cebuli. Była ona zabarwiona tylko na jeden kolor.
Do tradycyjnych potraw wielkanocnych należały jaja gotowane, wędliny (kiełbasa, szynka), masło, chrzan, buraczki ćwikłowe, a z ciast baba wielkanocna (kołacz). Ilość i jakość przygotowywanych potraw świątecznych zależała od zamożności gospodarza i umiejętności kulinarnych gospodyni. Więcej i różnorodniej było u bogatszych, mniej i skromnie u biedniejszych. Do powszechnie przestrzeganej tradycji należało święcenie potraw wielkanocnych i baranka. Święcenie odbywało się w godzinach popołudniowych, zwykle około godz. 15-ej. Ksiądz po ceremonii poświęcenia otrzymywał w darze jaja, wędliny, masło, ciasto itp. w ilości uzależnionej od zamożności gospodarzy. Do święcenia noszono zwykle wszystkie potrawy przygotowywane na święta, co niekiedy stanowiło ciężar niemożliwy do udźwignięcia nawet przez starsze dziecko. Święcić pokarmy chodziły zwykle kobiety i dzieci. Post kończył się po poświęceniu potraw.
Święta Wielkanocne rozpoczynały się rezurekcją czyli uroczystą mszą z procesją, odprawianą o godz. 700. W czasie rezurekcji młodzi chłopcy  strzelali na wiwat z korkowców,  karbidu z „kluczy", do których używano tzw. „kalichlorku" (czyli chloranu potasowego) wzbogaconego siarką z główki zapałki. Śniadanie wielkanocne rozpoczynano po rezurekcji od dzielenia się jajkiem - jedno jajko dzielono na tyle części ile było członków rodziny, po jednej części dla każdego - oraz życzeń, które to czynności wykonywał ojciec zaczynając od najstarszej osoby jako głowa rodziny. Z innych zwyczajów wymienić należy „śmigus", polegający na oblewaniu się wodą. Wprawdzie zgodnie  z tradycją oblewanie wodą winno odbywać się w poniedziałek wielkanocny, czyli w drugi dzień świąt. Najczęściej mężczyźni oblewali kobiety wodą. Często zdarzało się, że kobiety, szczególnie panny, wrzucano do rzeki lub stawu bądź zaciągano je pod studnie i oblewano wiadrami wody. W dniu tym domy, w których mieszkały panny najczęściej były od rana zamknięte. Na niewiele jednak się to zdawało. Bywało, że w takich przypadkach młodzieńcy kawalerowie wyrywali snopki lub wyjmowali dachówkę z pokrycia dachu i tą drogą, przez strych, dostawali się do mieszkania. Niekiedy, aby dostać się do mieszkania wyważali drzwi lub okna. Po takim śmigusie mieszkanie wyglądało jak po powodzi. Oprócz panny zalane było wszystko, meble, pościel, ściany, podłoga (polepa), ubrania itp. Obrona panien przed oblaniem była tylko pozorna, gdyż prawie każda chciała być oblana i to przez jak największą ilość kawalerów, gdyż świadczyło to ojej powodzeniu i odwrotnie.
Zachował się też przyjemny zwyczaj majenia chat na Zielone Święta (Wniebowstąpienie). Do majenia używano zwykle gałęzi drzew liściastych jak lipa, brzoza, buk i innych (zdjęcie powyżej). Praktykowany też był we wsi piękny zwyczaj wychodzenia w Zielone Świątki na pola, procesji z księdzem, który dokonywał poświęcenia pól i upraw. Uroczystość ta odbywała się zwykle w godzinach popołudniowych, po nieszporach.
Do ciekawych obrzędów zaliczyć też należy dożynki, święto posiadające bogate tradycje w społeczności wiejskiej związane z zakończeniem żniw i sprzętem zbóż. Dożynki odbywały się zwykle w jedną z niedziel po 15 sierpnia tj. po święcie Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (Matki Boskiej Zielnej), gdyż jak mówiło przysłowie „Na Wniebowzięcie - zakończone żęcie". Na tę okoliczność pleciono wieniec dożynkowy z kłosów wszystkich zbóż i przystrajano go kwiatami i owocami. Niosąc wieniec śpiewano ludowe piosenki, zaś w chwili wręczania wieńca dożynkowego śpiewano starą, dożynkową pieśń, której początkowa zwrotka brzmiała następująco:

„Plon niesiemy, plon
w gospodarza dom,
żeby zboże plonowało
po sto korcy z kopy dało.
Plon niesiemy, plon (...)."

Zaręczyny
W dniu zaręczyn w godzinach wieczornych, narzeczony ze swoim „starostą" udawał się do domu rodziców narzeczonej przynosząc z sobą wódkę i zakąskę. Tutaj narzeczeni prosili rodziców panny o wyrażenie zgody na zawarcie małżeństwa. Prośba ta była zwykłą formalnością, gdyż sprawa ta została już wcześniej ustalona między ich rodzicami, często po długich targach o wiano, przy zabezpieczeniu interesów obu stron. Po otrzymaniu zgody rodziców panny na zawarcie związku małżeńskiego, młodzi w towarzystwie starostów udawali się do księdza „dać na zapowiedzi", które oficjalnie potwierdzały ich zaręczyny.
Ksiądz po spisaniu tzw. protokołu przedślubnego zawierającego dane personalne narzeczonych i ich wolę, sprawdzał ich znajomość z zakresu podstawowych zasad wiary oraz roli i obowiązków instytucji małżeństwa. Po załatwieniu formalności u księdza, młodzi udawali się do rodziców narzeczonego, by zaprosić ich na przyjęcie zaręczynowe, które odbywało się w domu narzeczonej. W uroczystości tej obok rodziców narzeczonych, brała udział najbliższa rodzina obu stron oraz najbliżsi sąsiedzi rodziców narzeczonej.
Zapowiedzi, o mających zawrzeć związek małżeński, ksiądz ogłaszał w kościele z ambony przez trzy kolejne niedziele. W przypadkach pilnych za zgodą władz kościelnych, wszystkie trzy zapowiedzi mogły być ogłoszone jednorazowo - w jedną niedzielę. Po zaręczynach (po „daniu na zapowiedzi") spraszano gości na wesele. Panna młoda       w towarzystwie druhen prosiła swoich gości, odwiedzając osobiście każdą proszoną rodzinę, a kawaler w towarzystwie swoich drużbów prosił w podobny sposób swoich gości. Wesele odbywało się w obydwu domach weselnych, a rozpoczynało się w dniu poprzedzającym ślub, wieczorem. W wigilię  ślubu narzeczona w towarzystwie swoich dwóch druhen udawała się do rodziców narzeczonego i prosiła ich na wesele. Tego samego wieczoru, lecz nieco później niż uczyniła to panna, narzeczony przyjeżdżał do domu narzeczonej z muzyką, starostą, drużbą, swatami i druhnami. Trzech swatów niesie koronę z welonem tiulowym, stają wszyscy w sieni, a drużba zaczyna mówić:

Przybywamy do was w niezwykłą gościnę
Pozwólcie nam wstąpić bodaj na godzinę.
Do domu waszego dary przynosimy,
Dla nadobnej panny, którą tu znajdziemy.

Nikt oczywiście wstępu nie wzbrania i wszyscy wchodzą do domu z pozdrowieniem „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.
Panna młoda odbierając koronę podaje rękę drużbie i trzem swatom trzymającym koronę, przy pomocy druhen wkłada ja na głowę i staje przed narzeczonym podając mu rękę, którą on całuje. Starosta częstuje gości i zabawa z muzyka traw do późnej nocy.

Ślub
W dniu ślubu pan młody w asyście drużbów prosi swoich rodziców o błogosławieństwo, a następnie udaje się wraz z kapelą do domu panny młodej, która oczekiwała go już w stroju ślubnym. Przed udaniem się do ślubu młodzi prosili rodziców panny młodej o błogosławieństwo, a odbywało się to według następującego scenariusza. Rodzice (opiekunowie) siadali na krzesłach na środku izby. Do nich podchodzili młodzi, którzy padając im do nóg proszą o błogosławieństwo  i całują ich ręce. Na tą prośbę matka,  a następnie ojciec całowali  nowożeńców w głowę i odpowiadali „niech was Bóg błogosławi". Po otrzymaniu błogosławieństwa młodzi w towarzystwie druhen i drużbów  w uformowanym orszaku ślubnym, z kapelą na czele, udawali się (najczęściej pieszo) do kościoła, do ślubu prosząc po drodze o błogosławieństwo członków najbliższej rodziny. Po ślubie młodzi zabierają swoich gości na śniadanie do siebie, pan młody do siebie i panna młoda do swojego domu. Bywa też, że młody bierze żonę do siebie przed obiadem wtedy też odbywa się u niego obdarowanie.  Ceremonia darowania odbywała się w następujący sposób. Młoda para siadała za stołem, otoczeni drużkami, starościną i swatami. Druhny śpiewając, przy akompaniamencie kapeli, odpowiednio dobrane, dowcipne przyśpiewki, które zachęcały uczestników wesela do składania darów młodej parze. Pierwszymi składającymi dary byli rodzice, następnie dziadek, babka, stryjowie, swaci, druhny, sąsiedzi i pozostali goście.  Jeśli któryś z gości ociągał się ze złożeniem daru lub wg uznania druhen dar był za mały, wówczas przyśpiewywały mu satyryczne piosenki wskazujące na jego skąpstwo czym często wymuszały złożenie lub powiększenie daru. Darowano przede wszystkim pieniądze, które zbierała druhna i przekazywała je młodej parze. Każdy składający dar częstowany był przez starostów lub drużbów kieliszkiem wódki i słodyczami. Po zakończonym darowaniu następowały tzw. przenosiny, czyli zabieranie z domu weselnego panny lub pana młodego do domu, w którym razem zamieszkają. Jeśli przenoszono pannę młodą, to wówczas drużbowie zabierali z jej domu zawiązane w prześcieradła pierzyny i poduszki. Drużki zabierały obrazy świętych, starosta i starościna produkty żywnościowe, a pozostali uczestnicy wesela narzędzia jej pracy jak kądziel, przęślicę, wrzeciono, sierp, motykę, łopatę drewnianą do wsadzania chleba do pieca oraz kociubę (pogrzebacz) do pieca chlebowego. Jeśli przenoszono pana młodego to wraz z nim zabierano narzędzia jego pracy jak siekierę, kosę, widły, grabie, cep itp. Po obdarowaniu panna młoda tańczyła jak najdłużej z druhnami. Drużba pana młodego odbiera Ją druhnom i sadowi na kolanach pana młodego, który siedzi przytrzymując ją,  a druhny tymczasem zdejmują z niej koronę z welonem. Na głowę wkładają jej czepek,  a raczej wiążą  na głowie chustę jaką sprawiła jej starościna.
W następny dzień po weselu w domu, w którym ma zamieszkać młoda para, odbywał się drugi dzień wesela, tzw. poprawiny. Na poprawiny oprócz rodziców i najbliższej rodziny nowożeńców proszono starostów, druhny i drużbów. Podobne poprawiny urządzano w najbliższą niedzielę po weselu w domu, z którego przeniesiono jednego z nowożeńców.
W dniu wesela wieczorem prawo wstępu na tańce miała młodzież nie¬proszona z całej wsi. W okresie letnim tańce odbywały się najczęściej na podwórzu. Do około 1935 r. praktykowany był we wsi zwyczaj, że za tańce na weselu trzeba było płacić kierownikowi kapeli. Osoba zamawiająca taniec zgłaszała życzenie co kapela ma zagrać, a kierownik kapeli ogłaszał dla kogo ten taniec jest przeznaczony. Jeśli do takiego tańca włączył się ktoś niemile przez fundatora widziany, wówczas ten zatrzymywał kapelę i wypraszał nieproszonego gościa. Na tym tle dochodziło najczęściej do bójek, niejednokrotnie krwawych. W dniu ślubu weselni goście za tańce nie płacili.  Większość małżeństw  zawierana była miedzy młodymi pochodzącymi z Czyszek. Bywały również małżeństwa, gdzie jedna ze stron pochodziła z innej miejscowości np. Winnik, Dmitrowic większości  pochodzenia polskiego. Bardzo sporadyczne były małżeństwa polsko-ukraińskie lecz nie były one mile widziane   w społeczności lokalnej.

Chrzciny
Kumów była  zawsze jedna para. Do chrztu dziecko niezależnie od płci trzymała matka chrzestna. Oboje rodzice chrzestni podarowują dziecku  „krzyżmo” tj: kilka metrów białego płótna, które po chrzcie wręczał rodzicom ksiądz.

Pogrzeb
Zasadniczą treścią tych obrzędów było czuwanie przy zmarłym, szczególnie przez starsze osoby oraz odmawianie modlitwy  i różańca za jego duszę, śpiewanie litanii itp. Niektórzy opowiadali też w tym czasie różne, nieprawdopodobne, czasem nieprzyjemne  i straszne historie, wywołujące często lęk.
Wyprowadzeniu zwłok z domu do kościoła odbywało się zawsze rano w asyście księdza. W czasie mszy katafalk otaczało 6 lub 8 mężczyzn. Z kościoła na cmentarz towarzyszył również ksiądz oraz niesiony przed nim krzyż i czarne, żałobne chorągwie. Uczestnicy pogrzebu towarzyszący zmarłemu w jego ostatniej drodze śpiewali okolicznościowe pieśni żałobne i litanie. Po odprawieniu na cmentarzu żałobnej ceremonii pogrzebowej przez księdza i opuszczaniu do grobu trumny, uczestnicy pogrzebu śpiewali bardzo smutną i rzewną pożegnalną pieśń pogrzebową, której pierwsza zwrotka brzmiała:  
„Zmarły człowiecze z tobą się żegnamy,
Przyjmij żal smutku, który ci składamy,
Prochy na grób twój nakładamy gliny,
Od twych przyjaciół, sąsiadów, rodziny...”
Pieśń ta oraz spadające na trumnę grudy ziemi, prawie zawsze wyciskały łzy u wszystkich uczestników pogrzebu. Stypy pogrzebowej nie urządzano.

Przestrzegane zasady:
- dzieci po urodzeniu były ochrzczone do 7 dni, lecz gdy urodziło się chore chrzczono je  nawet następnego dnia po urodzeniu,
- każdego ranka i wieczorem mama z dziećmi odmawiała pacierz klęcząc,
- nie urządzano przyjęć i nie dawano dzieciom żadnych prezentów z okazji np.:
 I komunii św. uważając, że dziecko powinno się radować z przyjęcia Pana Jezusa,
- w kościele w czasie mszy św. poszczególne grupy parafian miały swoje miejsca:
• kawalerowie na chórze,
• po prawej stronie przed ławkami stała dorastająca młodzież męska,
• w ławkach prawej strony mężczyźni,
• dalej ku przodowi i kalaskach stali i siedzieli chłopcy szkolarze,
• po lewej stronie pod chórem, do ławek panny do wzięcia i narzeczone,
• w ławkach kobiety też z dziećmi,  
• na środku dorastające dziewczęta,
• od ławek ku przodowi i kalaskach dziewczynki szkolne,
- w niedzielę na tacę zbierali po prawej stronie kościoła dwaj mężczyźni z tym, że jeden  ze świecą poprzedzał tego, który zbierał na tacę. Po lewej stronie kościoła podobnie   zbierały na tacę kobiety ze zgrupowania kółka różańcowego,
- do mszy św. służyli wyłącznie szkolni chłopcy,   
- o ile w narzeczeństwie urodziło się dziecko to ojciec tego dziecka /narzeczony/ był nie zauważany przez mieszkańców - nikt mu nie podał ręki.  O ile narzeczona /matka       dziecka/ oświadczyła, że ojciec jej dziecka jest nieodpowiedzialny i nie dorósł do małżeństwa to taki mężczyzna zostawał starym kawalerem,                    
- ile nieczystych grzechów /seksualnych/ przed i poza ślubem sakramentalnym , tyle  nieszczęść po ślubie,  tak przestrzegały matki swoje dzieci,
- gdy panna z wianuszkiem na głowie, ale w stanie błogosławionym /w ciąży/ podeszła z narzeczonym do ołtarza, aby złożyć ślub to kapłan zdjął wianuszek z głowy            i  położył na skraju ołtarza. Po ślubie i błogosławieństwie kapłan założył wianuszek  z powrotem na głowę lecz  już mężatki.

Ubiory
Mężczyźni w latach międzywojennych zmieniają pomału swoje upodobania   i zaczynają ubierać się przeważnie po miejsku,  ale starsi gospodarze zgodnie z tradycją noszą jeszcze długą, sięgającą  poniżej kolan koszulę z domowego płótna  z szerokim na 10-15 cm wysokim kołnierzem. W dzień świąteczny przywdziewają opończę w kolorach białym, popielatym, niebieskim lub brunatnym z naszywanymi ozdobami z włóczki.  Dziewczęta  i kobiety lubowały się w materiałach wełnianych koloru ciemnego. Kobiety starsze obowiązują sobie głowę chustką tak, aby nie było widać włosów tworząc tzw. czepek. Idąc do miasta lub do kościoła ubierały druga chustę zawiązując jej końce pod szyją. Młode mężatki używały tylko jednej chusty, bez czepka. Bluzki tzw. „kaftaniki” noszono rozpuszczone po spódnicy.
Kazimierz Łamasz tak opisuje ubiór mężczyzn i kobiet:

„Czyszanie ubierali się na czarno jak mężczyźni tak i kobiety. Ubiór mężczyzny składał się z czarnych spodni, czarnej marynarki, kamizelki i czarnych butów z długimi cholewami i czarnego kapelusza, uzupełnieniem ubioru była duża parasol. Kobiety też ubierali się na czarno w czarne kostiumy, czarne palta, czarne chusteczki w zielone kwiaty i białe chusteczki w czarne kropki . Chusteczki w czerwone róże czy inne kwiaty nie były uznawane. Na nogach nosiły półbuty bokse po czyszeckiemu nazywane mesztami lub trzewiki boksowe z długą cholewą sznurowane.”

Ogólnie należy jednak stwierdzić, że ubiory te były raczej skromne i proste. Ubiory męskie (ubrania) nie odbiegały od mody męskiej w mieście. Szyte były najczęściej   z jednolitego materiału i składały się z marynarki  i długich, prostych spodni do „mesztów" (półbutów). Ubranie do butów z cholewami składało się z tzw. rajtek czyli spodni do butów z cholewami i marynarki, uszytych z różnych materiałów. Najczęściej używano, noszono białe płócienne koszule. Krawatów („krawatek") używano rzadko, chociaż w ostatnich latach stawały się modne i coraz częściej noszone przez mężczyzn w młodszym wieku. Nakrycie głowy stanowiła czapka typu kaszkiet, a u osób starszych kapelusz. Posiadano zwykle dwa, rzadziej trzy ubrania, przy czym ubrania odświętne szyte były z lepszego materiału i używane wyłącznie w niedziele, święta i większe uroczystości (jak wesela, zabawy), zaś ubrania robocze szyte były z cajgu (bawełniana tkanina ubraniowa). Odzież zimową stanowiły kurtki lub płaszcze z grubego, wełnianego materiału ocieplane watą, rzadziej kożuchy. Nakrycie głowy u starszych osób stanowiły barankowe czapki, szczególnie u zamożniejszych gospodarzy. Rękawic używano rzadko. Ubiór kobiet był również bardzo skromny. Na ubiór ten składały się sukienki z różnych gatunków materiałów - wełnianych, flanelowych, perkalikowych, jedwabnych. Częściej jednak używano ubiorów dwuczęściowych składających się ze spódnicy (często b. szerokiej) oraz bluzki i żakietu. Nakrycie głowy stanowiły ładne chustki wełniane, jedwabne lub perkalikowe. Ubiorów tych kobiety miały zwykle kilka, a ich ilość i jakość zależała od zamożności gospodarza. Okrycie zimowe często stanowiły wełniane, podwatowane płaszcze  a u zamożniejszych kożuszki „zakopiańskie".
Potrzebne ubiory wykonywane były przez miejscowych rzemieślników z wyjątkiem kożuchów i barankowych czapek, które kupowano na targu lub w sklepach we Lwowie.




Obuwie

Wyrobem obuwia trudnili się miejscowi szewcy. Znaczna większość mieszkańców wsi używała butów przede wszystkim od jesieni do wiosny. Przez pozostałą część roku chodziła boso (nawet po ściernisku i świeżo skoszonej łące). Wyjątek stanowiły niedziele  i święta. Dzieci z reguły chodziły boso tak długo, jak tylko było to możliwe. Buty robione dla dzieci miały zwykle służyć kilka lat i dlatego robione były na „wyrost", o kilka numerów większe. W butach chodzono, aż do zdarcia, w razie potrzeby były na bieżąco reperowane (łatane, zelowane). W zależności od przeznaczenia (robocze, świąteczne, letnie, zimowe) buty wykonywane były, albo ze skóry bydlęcej, albo ze skóry boksowej cienkiej. W zależności od sezonu używano butów z cholewami, trzewików lub półbutów („mesztów"). W okresie zimowym, zarówno mężczyźni jak i kobiety używali prawie wyłącznie butów z cholewami. Do bardziej eleganckich „świątecznych” butów z cholewami należały tzw. oficerki („angliki") wykonane z cienkiej, boksowej skóry, na które nie każdy mógł sobie pozwolić. Dla wielu mieszkańców wsi, szczególnie mężczyzn buty z cholewami stanowiło obuwie wielosezonowe używane przez cały rok. W okresie letnim używano częściej trzewików lub mesztów, szczególnie w dni świąteczne. Trzewiki damskie, zresztą bardzo ładne charakteryzowały się długimi, sznurowanymi cholewkami i lekko podwyższonym obcasem. Męskie buty z cholewami i trzewiki obowiązkowo miały podkute obcasy stalowymi podkówkami, które w okresie zimowym wykorzystywane były, szczególnie przez dzieci do jazdy na lodzie. Wielu rolników we wsi posiadało często tylko jedną parę butów. Niektórzy gospodarze mieli po dwie, a wyjątkowo trzy i więcej.

 
Copyright 2018. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego