Wszystkie zdjęcia wykonał autor w Czyszkach w roku 2008.
Ogrodnictwo i warzywnictwo.
Warzywa uprawiano we wsi prawie wyłącznie na użytek własny, głównie dla zaspokojenia potrzeb rodziny, rza¬dziej na sprzedaż. Powierzchnia gruntów zajęta pod uprawy warzyw stanowiła nikły procent gruntów ornych i ogrodów. Do nielicznych, którzy prowadzili na większą skalę działalność ogrodniczą była rodzina Bartosiewicz z „miasteczka”, w której Franciszek Bartosiewicz i jego brat Antoni synowie Dominika i Anny byli z zawodu ogrodnikami. Do warzyw najczęściej uprawianych w ogrodach przydomowych należały: kapusta, marchew, pietruszka, cebula, czosnek, ogórki, buraki ćwikłowe, groch, fasola, sałata. Pomidory i truskawki były rzadkością w ogrodach chłopskich. Największe spożycie warzyw we wsi było w okresie wegetacji, bardzo małe w zimie - głównie kapusta kwaszona, fasola, cebula, buraki ćwikłowe, marchew.
Sadownictwo. Sady we wsi Czyszki były tylko przy niektórych gospodarstwach w centrum wsi. Najwięcej w gospodarstwach na Wólkach, gdzie przeważały czereśnie, których były całe aleje i z których osiągano spore dochody, a kupowały je największe firmy lwowskie oraz jabłonie i grusze.
Produkcja zwierzęca. Właściwy rozwój i wzrost hodowli zwierząt domowych datuje się jednak dopiero od polowy XVIII w. Nabycie umiejętności gromadzenia pasz na zimę (siana) spowodował wzrost hodowli bydła i koni. Do zwierząt domowych hodowanych przez rolników w Czyszkach należały: bydło, konie, świnie, króliki, kury, gęsi, kaczki, a więc zwierzęta, które zapewniały utrzymanie podstawowych produktów pochodzenia zwierzęcego jak mleko, mięso, tłuszcz, ser, jaja, a także stanowiły siłę pociągową, jak konie. Niektórzy rolnicy zajmowali się też chowem pszczół. Obfitość użytków zielonych (łąk i pastwisk) powodowała, że pierwsze miejsce w produkcji zwierzęcej we wsi zajmowało bydło. W hodowli tej dominował kierunek mleczny. Krowy hodowane były przez większość gospodarstw. Ilość bydła hodowanego w gospodarstwach łącznie z jałowizną wynosiła od 1-5 sztuk, a wyjątkowo 7 sztuk. Średnio na każde gospodarstwo przypadało co najmniej 2 sztuki bydła. Mleko w większości przeznaczone było na sprzedaż, gdyż stanowiło jedno z podstawowych źródeł dochodów. Cielęta, które nie zostały wyselekcjonowane do dalszej hodowli, sprzedawane były jako materiał rzeźny Żydom prowadzącym obwoźny skup zwierząt .
Hodowla koni we wsi związana była wyłącznie z zapotrzebowa¬niem na silę pociągową w rolnictwie. Po dwa konie trzymano tylko w gospodarstwach większych, po jednym w gospodarstwach posiadających mniej ziemi. Gospodarstwa nie posiadające koni korzystały z koni sąsiadów, najczęściej w zamian za odrobek, rzadziej za zapłatę pieniężną. Cięższe prace polowe jak orka, bronowanie, wożenie obornika, snopów czy siana wykonywano prawie zawsze parą koni. Dlatego rolnicy posiadający tylko jednego konia do wykonywania tych prac wypożyczali między sobą drugiego konia, co potocznie zwano „sprzęganiem się". Jednym koniem wykonywano tylko lżejsze prace, jak grackowanie ziemniaków czy buraków, obsypywanie ziemniaków, przywiezienie trawy itp.
Hodowla świń oparta była przede wszystkim na gotowanych ziemniakach i otrębach, a więc paszy zbożowej, a latem dodatkowo na dodatku pasz zielonych jak pokrzywa, liście buraczane (siekane z dodatkiem otrąb). Świnie przeznaczone dla własnych potrzeb hodowane były jako tuczniki do 150-250 kg wagi żywej, a niekiedy nawet do wagi 3OO kg . Tuczenie świni do tak dużej wagi miało na celu zapewnienie rodzinie hodowcy dostatecznej ilości tłuszczu w postaci słoniny lub sadła (tzw. błona, czyli tłuszcz krezkowy). Warto przy tym wspomnieć, że słonina gruba np. „na 4-5 palców" wystawiała rolnikowi-hodowcy dobrą „wizytówkę". O sposobie konserwacji i przechowywania słoniny i sadła wspominam w dalszej części. Świnie przeznaczone na sprzedaż hodowane były do niższej wagi 100-150 kg. Wyhodowanie świni do wysokiej wagi było bardzo kosztowne. Ówczesne rasy świń oraz technologia stosowanego żywienia nie gwarantowały szybkiego i dużego przyrostu zwierząt na wadze. Hodowla takiej świni do podanej wyżej wagi trwała stosunkowo długo, od l - 1,5 roku. Do wykarmienia jednej świni do podanej wyżej wagi należało zużyć co najmniej kilka kwintali ziemniaków oraz kilkadziesiąt kilogramów zboża (otrębów). Była to więc hodowla kosztowna i oparta prawie wyłącznie na produktach stanowiących podstawę wyżywienia większości rodzin. Dlatego nie wszystkie gospodarstwa we wsi mogły sobie pozwolić na wyhodowanie choćby jednej świni w roku, gdyż uszczupliłoby to w znacznym stopniu ich i tak małe zapasy żywnościowe. Warto przy tym wspomnieć, że wiele rodzin nie dysponowało własnymi otrębami, gdyż używało mąki razowej.
Hodowla drobiu ograniczała się zwykle do małych, przydomowych stad liczących 10-30 sztuk. W hodowli tej wiodąca rolę odgrywały kury nioski, trzymano też gęsi, znacznie mniej kaczek. Kury hodowano dla produkcji jaj, a po wyeksploatowaniu kury sprzedawano na mięso. Zarówno jaja jak i kury przeznaczone były przede wszystkim na sprzedaż i stanowiły źródło dochodów na bieżące drobne wydatki. Gęsi hodowano do produkcji pierza na własny użytek i na sprzedaż. Podtuczone gęsi sprzedawano późną jesienią na mięso. Skupem gęsi zajmowali się najczęściej Żydzi prowadzący tzw. skup obwoźny.
Pszczelarstwo we wsi było dość rozpowszechnione. Niektórym pszczelarzom prowadzącym większe pasieki pszczoły przynosiły jednak dodatkowy, liczący się dochód ze sprzedaży miodu. Przed I wojna światową wiele gospodarzy posiadało po kilkadziesiąt uli lecz podczas działań wojennych pasieki zostały doszczętnie zrujnowane, powypalane przez żołnierzy austriackich i ruskich. Zniszczenia ostatecznego dokonała zima 1919-1920, gdzie z braku cukru poginęło większość młodych roi.
Narzędzia i sprzęt rolniczy
Służące do uprawy roli oraz innych prac w gospodarstwie rolnym narzędzia i sprzęt nie były zbyt skomplikowane i zróżnicowane. Wielkiej mechanizacji w usprzętowieniu rolnictwa nie było. Do podstawowych narzędzi rolniczych należały: wóz konny, pług jednoskibowy i koleśnice dwukołowe, brony żelazne lub żelazno-drewniane, kultywator, gracka konna do pielenia ziemniaków i buraków, płużek konny, tzw. obsypnik do ogartywania ziemniaków, sieczkarnia ręczna, młynek (wialnia) do czyszczenia zboża z plew, napędzany ręcznie. Niektóre bogatsze gospodar¬stwa posiadały kieraty i młocarnie kieratowe, kilka gospodarstw posiadało młocarnie ręczne napędzane siłą mięśni. Wymieniony wyżej sprzęt stanowił wyposażenie większych lub średnich gospodarstw, rzadziej gospodarstw małych. We wsi nie było kosiarek, żniwiarek, ani grabarek konnych. Do narzędzi znajdujących się prawie w każdym gospodarstwie należały: widły, grabie, kosy, sierpy, cepy, siekiery, rydle, szufle, motyki, grale (widły zakończone kulkami do przerzucania ziemniaków), a także międlice do międlenia konopi lub lnu oraz tzw. tarlice i szczotki gwoździowe do czyszczenia włókna konopnego lub lnianego, kądziele, przęśnice (przęślice) i wrzeciona do ręcznego przędzenia nici z włókna (przędziwa) konopnego lub lnianego (kołowrotków do przędzenia nici we wsi nie było). Niewielu gospodarzy posiadała również żarna do mielenia zboża, zaś tylko nieliczne posiadały stępy nożne lub ręczne do robienia kasz. Brak właściwej mechanizacji i usprzętowienia rolnictwa powodowały, że praca na wsi była bardzo ciężka i trwała zwykle od świtu do nocy. Wszystkie prace wykonywano ręcznie. Wprawdzie takie prace jak siew (sadzenie), obróbka, koszenie i sprzęt zie¬miopłodów nie były zbyt skomplikowane, ale wszystkie były pracochłonne i ciężkie. Siew zbóż odbywał się ręcznie, z płachty. Ręcznie też sadzono ziemniaki za pługiem (pod tzw. skibę, co drugą), buraki, kukurydzę, itp. Sprzęt zbóż (ziemiopłodów) odbywał się wyłącznie ręcznie: zboże żęto sierpem (żyto obowiązkowo, gdyż słoma żytnia używana była do pokrywania dachu) lub koszono kosą. Trawę na łąkach koszono kosą, zaś do suszenia używano wideł, grabi i rąk. Ziemniaki wykopywano przy pomocy zwykłego, jednoskibowego pługa, którym wyorywano rzędy ziemniaków, a następnie wybierano je rękami, najczęściej bez po¬mocy motyki, gdyż tą można było wiele bulw uszkodzić. Buraki wyrywano ręcznie, a liście obcinano nożem dopiero po przywiezieniu buraków do gospodarstwa. Siano i snopy składano w stodole, a kto nie miał stodoły składał je w stogach.
Omłoty we wsi były bardzo rozciągnięte w czasie i trwały od chwili zakończenia żniw często, aż do miesiąca marca. Tak długie przetrzymywanie niewymłóconych snopów w stodole lub w stogach było powodem dużych strat ziarna zniszczonego przez gryzonie. Większość rolników całe zebrane zboże młóciło cepami i u nich to zwykle młocka przeciągała się, aż do lutego-marca. Rolnicy korzystający przy omłotach z młocarni kończyli młockę wcześniej, jesienią, przy czym młocarnią młócono najczęściej tylko pszenicę, owies i jęczmień. Nawet rolnicy posiadający własne młocarnie większość żyta młócili cepami, gdyż prosta żytnia słoma była potrzebna do krycia dachów (na strzechę) i na sieczkę. Zboże wymłócone młocarnią lub cepami było czyszczone z plew ręcznymi wialniami tzw. młynkami (młocarnie kieratowe i ręczne zboża nie czyściły).
Ciekawostką może być zaradność jaka wystąpiła w Czyszkach za sprawą księdza. W Czyszkach jak we wszystkich wsiach nie było prądu, więc ksiądz tutejszego kościoła ks. Kwaśniak wybudował maleńką elektrownię wiatrową, która dostarczała prąd na plebanię. Zakupił też pierwszy elektrycznie napędzany trak i od tej pory, każdy kogo było na to stać, mógł z niego korzystać. Sensacją na miarę naszej wsi była Pasterka 1944 r., która odbyła się przy świetle elektrycznym. Następnie elektryczność zainstalowano w budynku szkolnym. W czasie wojny z urządzeń wiatraka korzystali stacjonujący we wsi Niemcy, jednakże w okresach bezwietrznych bywał on nieprzydatny. Z tego też względu ks. Kwaśniak uzyskał od Niemców pozwolenie na zakup agregatu prądotwórczego oraz przydział paliwa do jego napędzania. Ksiądz wymyślił też sposób na samoczynne wyłączanie się agregatu, gdy siła wiatru była niewielka, a włączał się gdy wiatr wzrastał.
Przechowywanie żywności. Ziarno zbóż, przechowywano najczęściej w budynku mieszkalnym na strychu lub w komórce, przeważnie w workach konopnych, rzadziej w drewnianych pakach. Okopowe przechowywano w piwnicach, kopcach lub tzw. „ślepych jamach".
Konserwacja produktów żywnościowych
Pozwalająca na dłuższe przechowywanie ich oraz chronienie przed zniszczeniem, psuciem lub zbyt szybkim zużyciem należała do jednej z ważniejszych czynności i umiejętności mieszkańców wsi. Stosowano najprostsze metody konserwacji jak kwa¬szenie (kiszenie), suszenie, topienie (tłuszczu), solenie i wędzenie.
Metodą kwaszenia (kiszenia), znaną, i stosowaną również obecnie, konserwowano na zimę przede wszystkim kapustę i ogórki. Kapustę do kiszenia szatkowano i odpowiednio posoloną układano w beczce najczęściej dębowej, mocno ubijając, a następnie przykrywano czystą ścierką lnianą, przekładano krążkiem drewnianym i obciążano kamieniem. Niekiedy dla zapachu dodawano ziarna kminku lub kopru. Podobnie odbywało się kiszenie ogórków. Układano je w beczkach dębowych naprzemian z przyprawami (koper, czosnek, korzenie chrzanu), przykrywano pędami kopru, zalewano roztworem słonej wody, przykrywano płótnem, nakładano drewniany krążek i obciążano go kamieniem.
Suszenie stosowano jedynie przy utrwalaniu owoców takich jak śliwki, jabłka, gruszki. Susz z owoców używany był w zimie do robienia kompotów oraz jako dodatek do niektórych kasz, a także jedzony był w postaci naturalnej, jako susz, szczególnie przez dzieci.
Topienie tłuszczu wieprzowego na smalec było we wsi stosowaną metodą konserwacji, a dotyczyło to zwykle sadła, a prawie nigdy słoniny. Powodem tego było znacznie szybsze zużywanie smalcu niż słoniny czy sadła.
Solenie stosowano zarówno przy konserwacji mięsa jak i tłuszczu. Przy konserwacji mięsa stosowano peklowanie na sucho i w zalewie. Peklowanie na sucho polegało na dobrym natarciu mięsa solą, a następnie na ścisłym układaniu go, na przemian z przyprawami w naczyniu. Peklowanie w zalewie było podobne. Mięso nacierano niezbyt mocno solą, układano ściśle w naczyniu, a następnie zalewano ostudzoną zalewą (przegotowana woda, sól, przyprawy). W obydwu sposobach peklowania mięso musiało być obciążone kamieniem, a co najmniej raz w tygodniu przewracane i ponownie zalewane.
Sadło konserwowano najczęściej metodą suchego solenia. Sadło jest to tzw. błona (czyli tłuszcz wieprzowy odłożony na otrzewnej ściennej) uzupełniona o tłuszcz krezkowy. Tłuszcz błony i tłuszcz krezkowy solono bardzo silnie na sucho. Następnie sadło składano tłuszczem do środka, a błoną na zewnątrz i do tak złożonego wkładano do środka tłuszcz krezkowy, po czym błony zszywano razem silną nitką. W ten sposób otrzymano zamknięty „pojemnik" z tłuszczem w środku i błyszczącą błoną na zewnątrz przypominający wyglądem okrągłą poduszkę. Następnie sadło bardzo silnie ściskano między dwoma deskami, które ściągano mocno sznurem lub drutem. Tak przygotowane sadło wieszano w ciemnym i chłodnym pomieszczeniu. Trwałość sadła była stosunkowo długa. Słoninę pokrojoną w szerokie pasy tzw. „połcie" silnie solono na sucho ze wszystkich stron i układano szczelnie w naczyniu skórą do spodu i dodawano przypraw. Tak ułożoną słoninę przekładano denkiem i obciążano kamieniem. Konserwowana słonina mogła być przechowywana w chłodnym pomieszczeniu nawet do 8-9 miesięcy.
Wędzenie. Słoninę pokrojoną w szerokie pasy obsypywano ze wszystkich stron solą i układano szczelnie w naczyniu. Po około 2-ch dniach słoninę zalewano wystudzoną zalewą (woda przegotowana, sól, przyprawy), przykrywano denkiem i obciążano kamieniem. Co najmniej raz w tygodniu słoninę w naczyniu przewracano. Po około 2-ch tygodniach takiego konserwowania, słoninę wyjmowano, oczyszczano, obmywano, a następnie wędzono przez kilka godzin w prymitywnie wykonanej wędzarni. Uwędzoną słoninę zawieszano w chłodnym, ciemnym i przewiewnym miejscu, odpowiednio zabezpieczając ją przed kurzem. Mięso do wędzenia przygotowywano w podobny sposób - musiało być dobrze nasolone, aż do najgłębszych warstw i po przetrzymaniu w zalewie przez odpowiedni czas było poddawane wędzeniu.